background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

czwartek, 31 lipca 2014

OFF: Pięć, cztery, trzy i dwa...

Jerz Igor wystąpi na OFF Festivalu drugiego dnia na Scenie Trójki o godz. 16:10. Cała impreza odbędzie się w Katowicach od 1 do 3 sierpnia.
W line-upie są także min. Kobiety, Bobby the Unicorn, Los Campesinos!, The Notwist, Artur Rojek, Lyla Foy i Xenia Rubinos oraz The Jesus and Mary Chain, The Black Lips i Jonathan Wilson.




Jerz Igor - Mała płyta (2014)




Jerz Igor to projekt, który można najłatwiej nazwać Mitch & Mitch-em dla młodszych odbiorców. Jego członkowie to podobnie jak ekipa Macia Morettiego erudyci muzyczni bawiący się łączeniem jak najróżniejszych i najbardziej egzotycznych gatunków. Z tym, że w przypadku Jerza Igora ta zabawa została potraktowana w jak najbardziej dosłowny sposób, tworzą oni bowiem kołysanki, muzykę dla dzieci.

Zapytacie pewnie czym różni się muzyka dla juniorów od odbiorców w kategorii open? W kwestii kompozycji wszystko zostaje takie samo, oczywiście nie odnotowano żadnych uproszczeń czy skróceń pięciolinii. Natomiast ciekawsza jest ewolucja samych gatunków muzycznych. Przez cale dorosłe życie myśleliśmy, że miarowy rytm walca czy bossa novy niesie ze sobą dostojność i powściągliwość godną Tańca z gwiazdami. Tymczasem ten miarowy rytm okazuje się być idealnym podkładem kołysania się do snu. A już takie konkretne przygotowanie utworów do dziecięcych uszu odbyło się głównie w fazie miksowania, gdzie instrumenty stępiły nieco swą dętą moc, a trąbki grzeją naprawdę mięciutko. Właśnie, zapomniałbym o najważniejszym - wszystkie partie orkiestrowe korzystają z prawdziwych instrumentów. Sama naturalność wolna od nowoczesności i techniki; zarówno w warstwie muzycznej jak i tekstowej, co może stać się świetną pomocą do podstawowej nauki instrumentów.

Mała płyta to wydawnictwo jak najbardziej zasługujące na określenie "album muzyczny", bo strona wizualna stanowi jego integralną, bardzo ważną część. Ta dbałość o odpowiednie zaprezentowanie wszystkich obrazków w zabawnym opakowaniu sprawiła, że autorzy zbierali fundusze na należyte wydanie w serwisie polakpotrafi.pl. Jak to zwykle bywa z takimi dobrowolnymi składkami, budżet dopiął się w ostatniej chwili, ale ku zaskoczeniu wszystkich gotowy produkt błyskawicznie zszedł ze sklepowych półek.
W tym momencie nie sposób uciec od pewnej socjologicznej refleksji. Rzecz dzieje się bowiem w Warszawie, autorzy są jak to ładnie ujął dwutygodnik "kojarzeni ze środowiskiem stołecznego wydawnictwa Lado ABC." (nawiasem mówiąc, bardzo fajnym i obecnie chyba najbardziej trzęsącym miastem). Co by nie mówić, stolica od zawsze była inkubatorem najnowszych trendów lajfstajlowych. Młoda klasa kreatywna tworząca kulturalną piaskownicę/plac zabaw miasta siłą rzeczy poważnieje i... rodzą im się dzieci. Dowodem na taką zmianę wektora zainteresowań jest tacieżyńska blogosfera, Matka Polka Feministka czy gwałtowne walki o miejsca przedszkolne. Dynamiczni, "postępowi" konsumenci przenoszą swoje spełnione wielkomiejskie aspiracje na dzieci, co jest oczywiste, ale może być szkodliwe dla najmłodszych. Skrajny przypadek opisuje na łamach Kontaktu Rafał Milewski w swojej krytyce marki odzieżowej Czesiociuch, która biorąc przykład ze swojego imiennika na siłę wciska się ze swoją fajnością do małych ludzi, którym nie powinna ona być w ogóle potrzebna.


Pewnie nie powinienem wszystkiego oceniać tak surowo, nie sprzedaliśmy chyba jeszcze naszych dzieci. To bardzo dobrze, że rodzice już od małego dbają o to, aby ich pociecha słuchała muzyki dobrej jakości.
Jerzemu Rogiewiczowi i Igorowi Nikiforowowi przyświecało przecież założenie, że milusiński nie mogą słuchać nagrań już z założenia gorszych: "Przypominało to jakiś generator MIDI. Bardzo zła muzyka, ubogie brzmienie. Coś w rodzaju: „Aha, jak dla dzieci, to może być kiepskie”. Dla nas to niezrozumiałe. Dlaczego dzieci miałyby słuchać czegoś kompletnie niezrozumiałego dla dorosłych?". Bezwzględnie trzeba uczyć dzieci, pomagać w ich rozwoju intelektualnym. O ile w szkole można z tym przesadzić lądując zbyt dużo zajęć do plecaka, to akurat dobrą muzyką nie da się zrobić niczego złego. Dobrej muzyki nigdy za wiele i jest to piękna zasada aktualna dla słuchaczy w każdym wieku.


Przy pisaniu tego tekstu korzystałem z wywiadu jakiego kompozytorzy Jerza Igora udzielili Mariuszowi Hermie na łamach dwutygodnika.com.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz