background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

środa, 17 czerwca 2015

ENL: Wyobraź sobie, że zawsze masz czas


Lech Janerka
12.06.2015, BARBARA, Wrocław, Parapetówka Barbary.

Wrocław zaczyna świętować.
Europejską Stolicą Kultury zostanie dopiero z początkiem 2016 roku, ale już teraz całe miasto żyje nadchodzącymi wydarzeniami. Następny weekend przyniesie prezentację programu ESK (podczas wielkiego widowiska, na stadionie), a miniony sprezentował Wrocławianom dwa darmowe koncerty. W piątek na parapetówce Barbary (infopunkt/kawiarnia/kultura) zagrał Lech Janerka, a sobotnią Europejską Noc Literatury przedłużył zespół Świetliki. Legenda wrocławskiej alternatywy i krakowski bard/pijus Marcin Świetlicki to artyście zaprawdę ponadczasowi. Nie chodzi tylko o miejsce w Historii jakie sobie zapewnili, ale przede wszystkim o ich własny sposób postrzegania czasu. Jednostkę którą mierzą upływ wydarzeń i perspektywę oddalania się od trwających momentów.



Lech Janerka już od dawna nigdzie się nie spieszy. Ostatnią płytę (Plagiaty) wydał 10 lat temu, a nowy materiał ponoć istnieje - z tym że muzyk nie znalazł jeszcze czasu na spisanie słów piosenek. Nie wiadomo więc jak ze spełnieniem artystycznym, ale zdaje się, że Janerka osiągnął życiową harmonię. Dokładnie taką jaką wymarzył sobie w piosence Wyobraź sobie o kołysaniu się na malachitowym tle. Gra punka i reggae, a nawet jeśli śpiewa coś od rzeczy, pozostaje uosobieniem terminu "stoicki spokój". Wysunięty berecik przypomina łebek żółwia, choć zupełnie odrębna specyfika sylwetki Lecha odsyła do figury nieruchomego derwisza wspartego na lasce kilkanaście centymetrów nad ziemią.

Barbara miała swoją parapetówkę, więc można byłoby wybaczyć jej ewentualne niedoskonałości, ale wszystko jest dobrze i wszystko w sam raz. Retrospektywny charakter setlisty i doświadczenia wypisane na twarzy samego Janerki pozwoliły mu przywołać dawną, legendarną odsłonę Baru Barbara z lat 80-tych. Bardzo dobrze, że upomniał się o obecność w menu kremu sułtańskiego, a koordynatorzy (Joanna Męczyńska i Marek Gluziński) zadbali o jego obecność po latach w tym samym miejscu.

Świetliki
13.06.2015, Arsenał Miejski, Wrocław, Europejska Noc Literatury.



O ile Lech Janerka wybrał duchową emigrację poza czas, to zespół (brutalnych doświadczeń) Świetliki ucieka z rzeczywistości w zgoła inny sposób. Za pomocą alkoholu. Tkwią w tym samym miejscu, boleśnie kręcąc się w kółko. Jak w szyldzie ekipy - bywa nieprzyjemnie. Zdarza się tępe odbijanie od ściany do ściany, a a nawet pełen rezygnacji bluzg rzucany na odpierdol się (Gotham). To wszystko jednak groźnie wyglądające rekwizyty, plastikowe kubeczki z whisky kupione w Żabce za rogiem. Pod całym tym brudem, przesterem (pozerem?) i ogorzałą gębą kryją się ogromne złoża melancholii. Bo przecież nigdy papieros nie będzie tak smaczny, a wódka taka zimna i pożywna; już nigdy nikt nie bedzie mówił o używkach z taką tkliwością i umiłowaniem. Spod rozrzuconych gratów wyziera się światełko iście barokowo harmonijnych aranżacji. Tak jak przestrzeń instrumentalium jest wyraźnie inspirowana wczesnym U2 (z czasów The Unforgettable Fire), tak samo słynne Zrób mi nieporządek w chaosie okazuje się być trawestacją... Belle and Sebastian piszczących Colour my life with a chaos of trouble.
Niechlujne pijaństwo? Nic z tych rzeczy. Szeroki gest, krakowski spleen i pogodny letarg w półkroku do gwiazd.


PS. Pewnej Osobie chciałbym zadedykować wers niekoniecznie od Świetlickiego, ale z Janerki: "Nie musisz jeść i nie trzeba też spać"

środa, 10 czerwca 2015

ENL: Automat z wodą gazowaną z syropem lub bez


Cytując materiały organizatora zapraszam na świetne wydarzenie, które dziać się będzie w całym Wrocławiu. Bardzo polecam, bo to już trzecia edycja, w której będę miał przyjemność uczestniczyć. Oryginalna, stymulująca dobrym i mądrym słowem akcja. Takie czytanie, tylko bardziej. 

Trzecia edycja Europejskiej Nocy Literatury we Wrocławiu!

10 współczesnych autorów, 10 czytających w 10 niezwykłych miejscach w centrum miasta oraz literackie niespodzianki! Już 13 czerwca we Wrocławiu po raz trzeci odbędzie się wyjątkowe święto czytelników, co roku przyciągające tysiące odbiorców.

Europejska Noc Literatury we Wrocławiu, to jeden z elementów programu Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016. Cały czas rozszerzamy formułę #ENLwro, by zachęcić nowych odbiorców do kontaktu z żywym słowem. Dlatego w tym roku, oprócz bogatego programu wydarzeń dla dzieci, na który złożą się warsztaty i wrocławska premiera nowego spektaklu Teatru Uszytego z Krakowa, przygotowaliśmy dwie literackie niespodzianki.
___________________________________________

Czytania we wszystkich miejscach rozpoczną się w tym samym czasie i będą się odbywały co pół godziny przez piętnaście minut. Dzięki temu każdy uczestnik będzie miał szansę wysłuchać wszystkich dziesięciu tekstów.

☛ GODZINY CZYTAŃ:
18.00 / 18.30 / 19.00 / 19.30 / 20.00
20.30 / 21.00 / 21.30 / 22.00 / 22.30

WSTĘP WOLNY

✍ Umberto Eco „Temat na pierwszą stronę” | Włochy
✰ czyta KATARZYNA HERMAN
Muzeum Architektury we Wrocławiu, ul. Bernardyńska 5*

✍ Michel Houellebecq „Uległość” | Francja
✰ czyta JACEK BRACIAK
BWA Wrocław |Galeria Awangarda, ul. Wita Stwosza 32*

✍ Uładzimir Niaklajeu „Automat z wodą gazowaną z syropem lub bez” | Białoruś
✰ czyta WOJCIECH BONOWICZ
Dziedziniec Instytutu Historii Sztuki | Uniwersytet Wrocławski, ul. Szewska 36*

✍ Sofi Oksanen „Gdy zniknęły gołębie” | Finlandia/Estonia
✰ czyta MAJA OSTASZEWSKA
Aula Leopoldina | Muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego, pl. Uniwersytecki 1

✍ Jaume Cabré „Jaśnie Pan”| Hiszpania
✰ czyta SŁAWOMIR ORZECHOWSKI
Przejście Żelaźnicze*

✍ Serhij Żadan „Mezopotamia”| Ukraina
✰ czyta ERYK LUBOS
Stary Ratusz | Muzeum Miejskie Wrocławia, Rynek-Ratusz

✍ Marin Mălaicu-Hondrari „Bliskość” | Rumunia
✰ czyta MARIUSZ KILJAN
Barbara: infopunkt, kawiarnia, kultura, ul. Świdnicka 8b*

✍ Hanif Kureishi „Ostatnie słowo” | Wielka Brytania
✰ czyta ŁUKASZ GARLICKI
Centrum Sztuki WRO, ul. Widok 7*

✍ Carlos Fuentes „Nietzsche na balkonie” | Meksyk
✰ czyta BARTOSZ PORCZYK
Księgarnia Hiszpańska Elite, ul. Szajnochy 5*

✍ Tove Jansson „Wiadomość” | Finlandia
✰ czyta MAJA BOHOSIEWICZ
Galeria Miejska we Wrocławiu, ul. Kiełbaśnicza 28

_______________________________________

>>> PROGRAM TOWARZYSZĄCY <<<

GOŚĆ SPECJALNY
EUROPEJSKIEJ NOCY LITERATURY:

16.00–17.30
„Zdążyć za Hanną Krall” – spotkanie z wybitną reporterką i pisarką

☞ Prowadzenie JACEK ANTCZAK, fragmenty książek przeczyta MAJA OSTASZEWSKA

Aula Leopoldina, pl. Uniwersytecki 1





Jeśli mowa o najlepszym festiwalu literackim, to warto wspomnieć o NAJLEPSZYM festiwalu muzycznym. OFF Festival ogłosił właśnie dzisiaj swój dokładny line-up.

Dostępny tutaj:
http://off-festival.pl/aktualnosci/Plan 
(a w bardziej czytelnej wersji od bloody bootlegs tutaj):
 https://dl.dropboxusercontent.com/u/92535780/off_2015_lineup_v.1_color.pdf

Jeszcze nie ogarnąłem dokładnie, ale największym chamstwem Rojka wydaje się na ten moment zdublowanie największego headlinera - Ride - z mocarnym jazzem dziewczyn z Selvhenter. No ja nie wiem co zrobię. Ale to OFF, więc może być tylko super.

czwartek, 4 czerwca 2015

You'll never walk alone


Body/Ciało (2015). Reż. Małgorzata Szumowska

Truman Capote twierdził, że "jeśli posłucha się uważnie czyjegoś słownictwa, można odnotować występowanie pewnych wyrazów kluczowych dla jego charakteru". W przypadku obserwacji Małgorzaty Szumowskiej takimi leksykalnymi drogowskazami byłyby słowa mega i super. Ujawniają się one podczas wywiadu jakiego reżyserka udzieliła redakcji K Maga, gdzie podkreśla istotne dla niej wartości deklarując, że forma jest megaważna oraz potrzebują superdużo siły. Wykrzyknikowy styl zdaje się pasować do wizerunku artystki, która bryluje na międzynarodowych festiwalach (ostatnio zdobyła Srebrnego Niedźwiedzia za reżyserię na Berlinale), z młodzieńczo rozwianą urodą biega w ramonesce i zawadiacko podpisuje się pod kolejnymi tytułami imieniem "Małgośka". Jest teraz pewnie najważniejszą kobietą polskiego kina, ale ciągle gdzies ucieka, nie chce jej się celebrować statusu rodzinnego w kolorowych magazynach, czy też artykułować feministyczne manifesty z pozycji silnej płci.



Przy Body/Ciało trudno użyć zwyczajowej frazy, że "twórca najlepiej wyraża się przez swoje filmy", bo funkcjonują one w zupełnie innym tempie niż sama Szumowska. Wolniejszym, wycofanym. Trochę jak spektakularne Pendolino na polskich torach. Bo przecież Małgośka mogłaby zrobić to szybciej i głośniej, konsekwentnie jednak wystrzega się kontrowersji. Jak w poprzedniej produkcji z iście tabloidowym potencjałem - W imię poruszało temat księdza homoseksualisty, ale reżyserka wolała zastygnąć nad chłopakami z mazurskiej wsi. Krytycy pisali o "wzorcowym kinie środka" a odpowiedzią na rozważania Szumowskiej był szacunek ze wszystkich (nie)zainteresowanych dyskusją stron. Być może "slow is the new loud" i jest to tylko kolejny format kina festiwalowego. Wciąż jednak warto zauważyć mało inwazyjną różnicę w świetle Słońca na blokowisku czy zdjęcia przy windzie.

Wiadomo, że rola Janusza Gajosa z pewnością. To jest klasa sama w sobie, no zjadł zęby na aktorstwie. Kolejny po Andrzeju Chyrze ważny aktor, który dzięki Szumowskiej miał wreszcie coś zagrać w filmie. Ale klasa pana Gajosa jest aż nadto oczywista, a on sam gra w Body/Ciało takiego "typowego Janusza" właśnie. Nie musi nawet grać - wystarcza zmęczony wyraz twarzy, nieco ociężały krok i cała charakterystyka staje się zbędna: oto statystyczny Polak po 60-tce (cóż, u Smarzowskiego byłoby pewnie jeszcze gorzej). Niemniej jednak w nim tkwi istota świata przedstawionego obrazu, bo pośród kolejnych scen z życia trzeba zauważyć wazniejsze momenty, wydłubać je po trochu, jak rodzynki z ciasta. Miałem wątpliwości co do tej roli, ale nie chodzi przecież o to, że Janusz Gajos nie wie jak zagrać bohatera filmowego. To jego postać nie potrafi zachować się jak bohater filmowy - targany uczuciami, zmagający się z absolutem i zmuszony do nagłej bliskości.

Body/Ciało wygrywa zdecydowanie najwięcej ogrywaniem kontrastów; niekoniecznie tych językowych, ale na polu sacrum/profanum. Pytania graniczne zyskują nagle bardzo śmieszne, niemal komediowe oblicze. Celuje w tym zwłaszcza postać przegiętej medium-starej panny granej przez Maję Ostaszewską. Trudno mówić o powiewie świeżego powietrza, ale w (samochodowej) scenie starcia z prokuratorem Gajosa pomiędzy postaciami dosłownie iskrzy. Inna sprawa, że w filmie Szumowskiej metafizyczne znaczenia otaczają tak powszednie i zwyczaje rzeczy jak piosenki (oczywiście dla piszącego tego bloga nie jest to nic dziwnego). Co prawda nie przeżyłem katharsis w scenie z Republiką, ale podobna perspektywa zawsze cieszy. W filmie Małgorzaty Szumowskiej najwięcej radości daje optyka małych rzeczy - chwalebna kotwica w sklepie osiedlowym, zalanie ciepłym światłem mieszkania z wielkiej płyty, ironiczne przekleństwo do kotleta wygłupy z "wydobyciem wewnętrznego krzyku" czy śmiech ojca i córki.


PS. Dziękuję Karolinie, że mnie jednak wyciągnęła na to do kina. A w ogóle to jakbyście czytali wspomniany na początku wywiad Szumowskiej z K Maga, to znajdziecie tam też zdjęcia zrobione przez Karolinę, how cool is that? 

PS2. Truman Capote użył swojej metody do opisu Humphreya Bogarta w tomie fotografii Richarda Avedona "Obserwacje". Teksty z tego albumu są wydane po polsku w zbiorze "Portrety i obserwacje. Eseje" wydawnictwa Albatros (bardzo polecam, bo da się znaleźć w Internecie za jakieś 14 złotych).