background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

sobota, 1 sierpnia 2015

OFF: Dansingowa piosenka warszawska



Były Wrocławianin i lider zespołu Hurt Michał Kurowicki tłumaczył swoją przeprowadzkę do Warszawy tym, że "w Polsce mamy tylko jedno Las Vegas". Chodziło mu zapewne o to, że stolica jest niepodważalnym centrum rodzimego szoł-biznesu: kręci się tam reklamy i seriale, są teatry, telewizje i redakcje największych mediów. Trzeba przyznać, że Warszawa jest centrum rozrywki nie od dziś - w przedwojennych operetkach fanatyczne wielbicielki zdobywał Eugeniusz Bodo, a klimat ostatnich eleganckich lokali w "Paryżu Wschodu" korzystając ze swojego umiłowania stylowości wiernie opisał w Morfinie Szczepan Twardoch. Po niedokończonych wojnach nastały dansingi: kolorowe wybiegi wolności w szarosmutnej codzienności socrealizmu. Trochę swojskie jak spolszczenie nazwy, a jednak tak wykwintne na ile pozwalały na to modowa kreatywność i dostęp do skarbów PEWEXu.

Warszawa pozostaje w moich oczach miastem pękniętym. Bardzo dynamicznie tworzącym swoją tożsamość przez budowanie kolejnych muzeów i zaczątków drapaczy chmur. To tempo jest może zbyt gwałtowne - stolica pędzi jak Mokotów Lilly Hates Roses i nie ma wyraźnego kierunku; nie ma nawet swojego centrum, bo serce miasta na Placu Defilad jest zbyt czerwone. Wśród hipsterskich klubokawiarni i słoików wciąż żywo obecny jest idiom warszawski, na który powołuje się nowe stołeczne pokolenie. Kolejne "grupy rekonstrukcyjne" troszczą się o przebogate i arcyciekawe dziedzictwo kulturalne Warszawy - tam gdzie inne miasta zachowały swoje zabytki, w zburzonej stolicy przetrwały piękne piosenki.





Z takim nazwiskiem nie trzeba udowadniać warszawskiego pochodzenia, nie przeszkodziło to jednak Jankowi Młynarskiemu powołać do życia Warszawskie Combo Taneczne. Ten cover band warszawskich szlagierów przepisuje nie tylko piosenki, ale stara się oddać bogate, choć akustyczne brzmienie wędrownych kapel grających na czerniakowskich podwórkach. Syn Wojciecha, wybitny przecież perkusista tutaj śpiewa z charakterystyczną frazą zaciągając po warszawsku i racząc się alkoholem w nie mniej wykwintnym zagranicznym towarzystwie. W przygotowaniu płyty nie chodziło o poprawianie piosenek, które od prawie stu lat nie straciły nic ze swojej chwytliwości, ale o przedstawienie tych evergreenow młodszej publiczności. Tradycyjne kapele odeszły, do warszawskiej młodzieży trzeba więc trafiać innymi ścieżkami.







Na dansingach najważniejsze są oczywiście dziewczęta. W teledysku Komet fetyszyzacji podlega warstwa wizualna utworu gdy czarno-biała kamera delektuje się przyprószonymi patyną drobiazgami jak buty na sloninie czy trzepak będący miejscem spotkań . Kadry z paniami przypominają polska szkołę filmową, ale równie dobrze mogłyby się znaleźć na okładce jednego z singli Belle and Sebastian. Nic dziwnego, ze w Mazowieckim na piękne dziewczyny mówi się "morowe panny" bo bohaterki tego obrazu idą przez Warszawę wraz ze swoim charakterem: modelując włosy lakierem, nosząc gustowną apaszkę czy marząc o podniebnych ucieczkach za morze. Po tanecznym kroku można rozpoznać skąd wracają i niepotrzebne nawet niezawodne dęciaki i podcinane akordy piosenki. Jej słowa mówią, że na tą imprezę wstęp ma każdy łaknący złudzeń, co zaprasza nas na klasycznie rozumiany dansing. Inaczej na przykład niż inne - "bale warszawskie" wspominane przez Agnieszkę Osiecką, która twierdziła, że "dobry bal poznaje się bowiem m. in. po tym, że ktoś, kto by bardzo chciał - nie jest nań zaproszony" (cytat z książki Szpetni czterdziestoletni).





Pablopavo to wzorcowy warszawiak nowej generacji. Jak na prawdziwego barda przystało, wywodzi się z nurtu piosenki podwórkowej, która w dzisiejszych czasach przyjęła postać hip-hopu. Poważny człowiek, który z odpowiedniego dystansu i znacząco zachrypniętym głosem przekonuje, że nie rzuca słów na wiatr. Inna sprawa, że uwodzenie Warszawianek wygląda inaczej niż kiedyś - nie wystarczy dobre wino i kwiat a butonierce, trzeba się jeszcze orientować w repertuarze ckliwych ballad. Mimo demonstracyjnej niechęci do kolejnych tanich chwytów garnitur amanta leży na nim jak ulał, a chłodno cedzone przez zęby słowa elegancko odnajdują się w tanecznej konwencji. Ostatecznie chodzi tu przecież o dwa tematy, które mają w końcu jakieś znaczenie: muzyka i kobieta; opiewane może nie z największą galanterią jak inni songwriterzy tacy delikatni i tacy anglosascy, ale ze starym, warszawskim charakterem.

Na OFF Festivalu zagra oczywiście Pablopavo (piątek, Scena Główna, 17:45), ale trzeba powiedzieć, że w Katowicach odbędzie też najprawdziwszy dansing. Jak piszą organizatorzy:


zaprosiliśmy do współpracy seniorów, aby razem z nimi przetańczyć całą noc na dancingu międzypokoleniowym. Pod opiekuńczymi skrzydłami Pauliny Braun, która jest pomysłodawczynią projektu, będzie okazja, by zatańczyć tak… jak zagra m.in. DJ Wika, DJ Janeczka, DJ Roman, DJ Andrzej, czy DJ Darek.
Dancingi mają na celu zniesienie barier dzielących pokolenia. Dzięki nim osoby starsze odwiedzają miejsca, których na co dzień nie mają szans poznać. Rezydentką projektu jest DJ Wika, 76-letnia, najstarsza i najpopularniejsza polska DJ-ka. W jej ślad idą inni seniorzy, którzy w ramach Senior DJs Academy uczą się sztuki didżejskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz