Ponoć nie ma róży bez kolców, ale Lilly Hates Roses śmiało stawiają na spotkania osobiste. W swoim pierwszym singlu dzielącego nazwę z wydaną właśnie płytą Mokotów na pierwszy plan wysuwa się właśnie fizyczność doświadczeń prowadzona przez drapanie hiszpańskiej gitarki wyjętej z bagażnika George'a Harrisona. Wybierają styczności bezpośrednie, bo tylko dotykiem można kleić się do kogoś i wyczuć linie papilarne. Skwapliwie wyczuwa to Kasia Gołomska figlarnie obrzucając słodką substancją delikwenta, który i tak już od dawna obrasta w kurz.
Miejscem umówionego spotkania jest Mokotów - warszawskie miejsce pracy gdzie chłodnym okiem patrzy się nawet na drzewa mające dawać cień wytchnienia. W Państwach - Miastach zespołu Muchy zmieniał się kolor nie biurowo, a tutaj kontrastem razi tło. Na szczęście w piosence pop siatki ulic stają się elementem gry miejskiej przystrojonej kolorowymi serpentynami, podobnie jak łańcuch mokotowskich biur który kusi prawdziwie malowniczymi widokami na przyszłość. Nie rozpoznał mnie mój kot. Niestety. Wciąż bardzo trudno jest (wz)ruszyć taką betonową dżunglę i nawet radosne bongosy nie są w stanie wprawić jej w ruch.
Aby spotkać się z kimś, należy umówić się na określoną godzinę, ale czas w Mokotowie biegnie za szybko. Narzuca własne szalone tempo, które bardzo trudno ogarnąć i utrzymać jego puls. Tak jak Szeherezada wydłużała noce tysiącem opowieści, tak Pani Kasia próbuje uśpić czas beztroskim śpiewaniem. Bo sprawa robi się poważna - nad jej karkiem nie wisi co prawda miecz kata, ale męcząca dorosłość. Czy jest jeszcze czas na głupstwa, czy trzeba już rzucić się w wir pracy i labirynt biurek? Deadline'y gonią, a gdzieś obok ucieka Słońce; bo nie można cały czas skąpić kasą od rodziców nawet za cenę wiązanki podłych klątw.
Lilly Hates Roses energicznie dopomina się o drogę inną niż ścieżka kariery. Kiedy inni, ci bardziej ułożeni przebojem wkraczają na rynek pracy, Kasia Gołomska i Kamil Durski wrzucają na listy przebojów cudownie pokręconą i taneczną piosenkę. Nie ustąpię żadnej z sił, nie poddam się i już. Brzmi to może jak tupnięcie niesfornego dziewczęcia, ale mamy do czynienia z manifestem skromnego indie rocka. Bo Mokotów to materiał na przebój lata - nie tylko Trójki, ale całych mainstreamów. Całość produkuje przecież Bogdan Kondracki, który jest odpowiedzialny za Trójkąty i Kwadraty Dawida Podsiadło, więc dlaczego nie miałoby się udać tym razem? Mokotów ma wszystko czego oczekuję od wakacyjnego przeboju: przestrzeń, pulsację i prosty refren na wznoszących chórkach. A nawet więcej - chętną natarczywość pukającą do drzwi oraz domagającą się spotkania i dotyku na osobności.
0:56 <3 comment-3--="">3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz