background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

czwartek, 20 lutego 2014

6/13' : Comfort and Parachutes


Dawid Podsiadło - Comfort and Happiness (2013)

Dawid Podsiadło rozbił bank. Kto by się spodziewał, że ten skądinąd niepozorny chłopak zdobędzie szerokie uznanie, tysiące fanek i aż trzy platynowe płyty za swój debiut fonograficzny? Nie byłem zdziwiony, że Comfort and Happiness będzie ponadprzeciętnie dobrą płytą, produkował ją w końcu Bogdan Kondracki, a ciepło wypowiadał się na jej temat min. Piotr Metz. Ale kto czyta te branżowe doniesienia? Mam inny pomysł na wyjaśnienie tego fenomenu.

Jeśli spojrzeć z szerszej perspektywy na kariery największych polskich zespołów, można zauważyć, że swoją pozycję opierali oni na popularności konkretnych zagranicznych nurtów czy bandów. I tak Republika była polskim Joy Division, Hey trafiło do fanów grandżu i Pearl Jam, Myslovitz inspirowało się britpopem Oasis (a później Radiohead), a u Brodki tylko W pięciu smakach znalazłem całe modne indie (co świadczy już lepiej o osłuchaniu jej fanów). Podsiadło wyraźnie przywołuje natomiast na swojej płycie klimat Parachutes. Nie ma co mówić o „moim pokoleniu” ale podobnie jak wiele obecnych 20-latków wychowałem się na pierwszych płytach Coldplay i mam do nich wciąż emocjonalny stosunek. (btw. to chyba najmłodszy zespół, który na koncercie zdołał zapełnić w Polsce cały stadion ). Oczywiście wizerunek „chłopaka takiego jak ja” jest podstawową mistyfikacją talent shows, ale dzięki wspólnemu gustowi muzycznemu jestem bardziej skłonny udzielić Dawidowi Podsiadle kredytu zaufania.(No dobra, chodzi po prostu o to, że ja też kocham się w Kejti Melui <3 p="">


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz