background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

poniedziałek, 17 lutego 2014

3/13' : Here I am, not quite dying



W wielkości Davida Bowiego nigdy nie chodziło tylko o muzykę, ale o jego osobowość - chyba nie muszę pisać jak bardzo ważna i magnetyzująca jest to postać dla całej popkultury. Nic więc dziwnego, że w dniu jego Powrotu czułem dumę, że mimo swojego młodego wieku udało mi się poczuć atmosferę tego wielkiego święta jakim jest nowe dzieło Dejwida. Tradycyjnie już o wiele bardziej spektakularne niż dźwięki okazały się obrazy. Najprostszy biały kwadrat na okładce The Next Day stał się wyrazem głębokiego sensu nowego - po 10 latach - albumu. Dwa kolejne teledyski też okazały się być oddzielnymi dziełami sztuki potwierdzającymi tylko gigantyczną pozycję Bowiego jako Symbolu. W The Stars (are out tonight) - najlepszej piosence na płycie - zagrała sama Tilda Swilton, a reżyserka Floria Sigismondi okrasiła tą posągową parę dwiema supermodelkami. Natomiast The Next Day tworzą Gary Oldman i Marion Cotillard. W tych dwóch filmach jest wszystko - krew i seks, religia i obłuda, zwyczajność i artyzm, podglądanie i kreowanie. Wreszcie David Bowie jako zwykły szary człowiek i David Bowie jako bóg. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz