background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

piątek, 26 sierpnia 2011

SP 7" : Take three, take three

Źle - kończą się wakacje. Dobrze - kończy się sezon ogórkowy, w muzyce także. W ostatnim tygodniu obrodziło nam nowymi singlami, a za nimi mają przyjść całe longlplay-e ponoć. (może nawet pojawi się nowe The Ting Tings, zapomniane przez cały świat pół roku po wydaniu średniego singla).
Dzisiaj odsłona rubryczki singlowej aż potrójna. Co jeszcze lepsze - wszystko jest od kobiet, więc nareszcie prawdziwa siła kobiet. Tak specjalnie się zrobiło, że aż nie potrafiłem wymyślić przyzwoitego tytułu. Na szczęście fejsbukowo zainspirowałem się ostatnio Johnem Lennonem, który jak wiadomo śpiewał, że Woman is the nigger of the world więc też pasuje* .

Julia Marcell - Matrioszka (Single from the new album JUNE) by Haldern Pop


Julia Marcell, czyli jedna z dwóch osób mogących do mnie mówić po niemiecku znów coś nagrała. Ale że jest też Polką, co cieszy, tym razem wybrała chyba słowiańską bardziej stronę swojej bogatej kultury. Matrioszka; składano-rozkładana budowa, słychać wigor, że jest to młoda zdolna songwriterka, ale potrafi już pisać na bardziej większy skład, oprócz tego jest urocza. No i jest hisoria, do której zostajemy dosłownie wciągnięci, gdy backing vocal zawzięcie przekonuje na końcach zwrotki and sun rises when I’m not  looking. Tutaj miałem grafomanić jakieś naciągane story, ale poczekam raczej na album, który ma się nazywać będzie June i będzie z okładką o rozwydrzono-krzykaczącej dziewczynce. Nie ma jakiś wielkich fajerwerków producenckich ani kosmicznych hooków, ależ po co! Jest przecież ciekawie i ładnie. Udany bardzo singiel, coś nowego z naturalną szczerością Julii, co jest najważniejsze.



Nosowska - Nomada by lazysunbathers


Specjalnie czekałem z Julką na to, żeby tak razem opisać nową Nosowską też. I też jest fajnie, tekstowo ciekawie, dla tak utytułowanej twórczyni nie ma na pewno wstydu. Udane używanie naturalizmów i zgrabne wykorzystanie słów bardziej nie-przyjemnych (kontynuacja Vanitas może). Zwracam szczególną uwagę na wers  w łazience prowokujesz torsje / i twoje serce które gramatycznie rzecz biorąc nie ma prawa się rymować. A jednak brawa, bo p. Kasia operuje tu samą esencją słowa, jego rytmem, który się zgrywa idealnie. Jednocześnie ten dwuwiersz w kulminacyjnym momencie świetnie rozbuja-je cały utwór.
Ale jednak niestety. Chociaż Marcin Bors próbuje i zawija rytmy, to nie można pozbyć się czekania na jakieś włatkanasejtaramtutiruraj. Ale ja generalnie mam z Nosowską problem i nie kupuję jej nowego imagu tak w całościa jak Brodkę. Cóż, nie jestem przecież jej targetem - wyobrażam sobie baardzo stylową domówkę czy inne vitange party w przestrzeni domowej jakiejś warszawskiej projektantki wnętrz na której do nie-szalonych dźwięków bulimicznego serca spiera się pokolenie spreadu ("świat się nam trochę posypał. Co prawda nie na tyle, by zamiast do Tajlandii jechać na wakacje na działkę rodziców...").
Cóż, dla mnie szału nie ma, ale Nosowska dalej utrzymuje wysoki poziom.




Nowa Florens wreszcie też nadeszła. Zaczyna się jak mniej sterylna bezpośrednia kontynuacja Daniela Bat For Lashes. Ok, fajne w sumie, ale żeby tak bezpośrednią rywalkę? Tutaj ten klimat jest bardziej przestrzenny, co udanie pokazuje nie-taki-fajny-lejdigagowy teledysk. Przy kolejnych reapitach w czasie fejsbukowania piosenka sprawdza się bardzo fajna, Florens znów pokazuje moc słyszalną nawet przy chórze. Jednak utwór ma te 5 minut (długości) i przy bardziej słuchanym odsłuchu trochę przynudza ten epicki refren, który co chwila pojawia się w tym samym samo chóralnym kształcie. Nawet na na playlistach się to nie sprawdzi, więc nie wiem w czym był cel. Nawet polska Nosowska potrafi fajnie wszystko rozruszać i urozmaicić prostymi bitamy; można? Pod koniec zwłaszcza to drażni - wyczekiwanie na finał, w którym bardzo zmęczony bębniarz cały czas gra tak samo, co dziwi pamiętając fajne przecież perkusje na debiucie.  Przecież nawet Zakopower potrafi na koniec przywalić i zaszaleć nooo. Panie producencie nooo. Nie wiem jak tam z ogólnym modowym wyglądem pani Welch, ale coś mi mówi, że to też może mieć znaczenie dla fanek Ja jestem trochę rozczarowany, więcej mocy poproszę, melancholia i Frida Kahlo (i jej tytuł) nic tu nie tłumaczą.  


PS / * (a właściwie pasuje nijak, bo całe życie byłem przekonany, że ten głos na początku Revolution 9 z Białego Albumu, mówi Take One... Jest tak czadowy, że aż przywłaszczyłem, ale takim głosem ma mówić mój tytuł).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz