Niestety ostatnio narzucane jest mi słuchanie radia. Muszę od razu zaznaczyć, że używam tu teraz pogardliwego znaczenia tego słowa (z małej litery) dla określenia tych okropnych komercyjnych stacji nadających muzykę do większości polskich odbiorników. Które mają tak straszliwe urządzenie jak "playlista" w której znajdują się wygenerowane komputerowo utwory mające "polecieć" w eterze, czyli jak nie zapłaci za to ogromna wytwórnia, albo piosenka jest zbyt "trudna" to nie ma szans na emisję. I słyszymy po raz tysięczny te same piosenki, które każdy zna na pamięć. Nieszczęście polega na tym, że takie stacje są najbardziej dostępne dla takich ludzi jak mój starszy brat, który nie ma gustu żadnego. I musiałem tego słuchać i moja alternatywna natura płakała.
Miałem przy okazji dużo czasu do myślenia wtedy, więc jakoś wsłuchałem się jednak w ten cały szit i podjąłem próbę fachowej analizy.
Zacznijmy od zera. Cie szmy się z ma łych rze czy bo wzór na szczę ście w nich zapisa ny j est. I uczmy się sylabizować i klaszczmy jak w przedszkolu. Nie wiem też jak stoi cena piasku, ale obawiam się, że kryzys nie ominął także tej gałęzi gospodarki. Małe rzeczy - podobnie jak małe są zdolności Sylwii Grzeszczak.
Możnaby tłumaczyć ją błędną reformą edukacji, ale przypominają o sobie panowie z "legendarnego" Lady Pank w piosence Z dachu popisując się takimi rymami jak strachu-dachu. Jak to powiedział kiedyś Mikołaj : "To już nie są rymy częstochowskie, tylko jakieś parzymieskie". Obawiam się, że powinienem wkleić cały refren. Jest to istotne, bo panowie udowadniają, że naprawdę, ale tak naprawdę "mają jeszcze jaja". Aż po dwa w każdym refrenie. Z dachu dla jaj oglądaj kraj/najlepiej gdy przychodzi maj/wesoły bądź na dachu siądź/całkiem bez jaj piękny to kraj. (pozdro dla Sylwii i całe życie byłem przekonany, że tam śpiewają o jakimś Stachu).
Z zagranicznych wykonawców znienawidziłem Bruno Marsa, który NIE nagrał "przeboju lata", ale muszę słyszeć go jakieś 3 razy dziennie. A na początku lipca było jeszcze gorzej... Swoją drogą nie ogarniam jak tam, gdzie nie można się wyżygać we wszystkich godzinach przed 22 słyszymy jak jakiś koleś opowiada o tym, że uprawiałem całkiem fajny seks. Gra na bałałajce, fristajler 'ebany.
Rozczarowała Beyoncé, która w Best thing I never had nachalnie próbuje wcisnąć nam swoją "wielkość popu". Szkoda, bo przecież niegdyś umieszczała na plajlistach takie bangery jak Crazy in Love czy Halo - to drugie napisane przez frontmana One Republic; szkoda, że nie zatrudniła tym razem jakiegoś Chrisa Martina. Polska "królowa" - Edyta Górniak (lol) - też wreszcie powraca, a On the run nawet niezłe, a rytmicznie intro potrafi zaskoczyć nawet takiego obsluchanego z King of Limb mnie. Jeśli w tytułach królewskich jestem, to fajnie, że powrócił trochę do radia Michael Jackson, bo Hollywood Tonight jest całkiem na jego poziomie, a refren wzorcowo wjeżdża ze zwrotki. Wspomnę jeszcze, że tak się nasłuchałem w radio The Police, że nie chce mi się odsłuchać ich klasycznego podobno Synchronicity. Ok, Every breath you take jest świetne (szczególnie jak w końcówce pocina tam gitarką Summers, czysty The Edge), ale nie rozumiem, dlaczego ma być tak archetypiczne dla gatunku radio-friendly.
Teraz w tym miejscu muszę się przyznać, że kilka razy odczułem przyjemność z dźwięków w głośnikach.
Nic nie poradzę, że to mnie bierze i buja i generalnie jest super. Wakacyjnie, tanecznie, z wyraźnym latynoskim feelingiem. Radiohead czegoś takiego nigdy nie nagra, więc cieszmy się fajnym popem ;) +świetne "suche" trąbki.
(mam pewność siebie Dejnarowicza i nie wstydzę się tego!)
Tak, to też lubię. Można się śmiać z Jej fanek, ale dobrego głosu nie można odmówić. I takich mocnych gitar normalnie w radiu się nie uświadczy. Nie wiem w czym to bardzo gorsze od takiej Pink. No i jest ładna :D Oczywiście do Alison nie ma startu, ale zachowując proporcje i pamiętając o plastikowym szicie w innych zetkach - dlaczego nie.
To już jest jakiś fenomen. Wszędzie to grają, wszyscy to lubią. Pierwsze miejsca na Popliście i na Liście Trójki też. Doznałem prawdziwego szoku jak nawet mój brat to podśpiewywał, a 3-bratanek to już w ogóle. W sumie całkiem dobry utwór, trochę toporna rytmika, gitarzyści się męczą, ale to brzmienie góralskie musi być. Ale prawdziwa zabawa zaczyna się od końcówki, jakoś 2:30 na teledysku, od mostka. Ostatni refren to kapitalna perkusja i ogólne szaleństwo. Szkoda, że nie pociągnęli tego bardziej, bo ostatnia minuta tego utworu to jedna z najlepszych w polskiej muzyce w ogóle w tym roku.
Nie sposób nie wspomnieć tutaj o wokaliście, którego góralskie geny zabijają masę kobiet. Jak mówi Jutub : "nie wiem w czym się bardziej zakochałam - w Bułecce czy piosence?". Ale nie rozumiem, ale jako frontmen radzi sobie całkiem widocznie nieźle. Nareszcie jakiś porządny "Przebój Lata". Też dobrze.
Mam nadzieję, że to ostatnia taka moja relacja i nie będę musiał się umierać przy tych komercyjnych stacjach.
APEL! W ramach zadośuczynienia Trójce proszę o taką małą inicjatywę z Waszej strony. Jeśli kiedyś coś wam gdzieś wyskoczy w czasie surfowania po necie jakaś ankieta "na temat muzyki w radiu" - proszę, nie zamykajcie tego. Zaznaczcie wszędzie Trójeczkę, aby zdobyła lepsze wyniki słuchalności i więcej kasy z reklam. Podobno to ważne.
Kochajmy i doceniajmy Trójkę.
To chyba najlepszy wpis na Twoim blogu. EVER.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę i podziwiam podjęcia się napisania czegokolwiek na temat miażdżących tandetą polskich piosenek, które lecą w typowo komercyjnych stacjach.
Do tego słowo o najprzystojniejszym góralu, fenomenalnej piosnce.
I o Trójce. Tym sprawiłeś, że będę codziennie wieczorek odwiedzała sit-and-wonder i czytała Twoje genialne spostrzeżenia opisane czystym, nieskażonym, pięknym językiem naszym ojczystym(ta składnia jest użyta celowo).
Chcę więcej takich notek!