background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

piątek, 4 września 2015

Ona po prostu płynie




Łódź do kobiety najzgrabniej porównał niezrównany Jeremi Przybora w jednym z programów Kabaretu Starszych Panów.

Ona nie chodzi. Ona po prostu płynie, lekko roztrącając przestrzeń burtami bioder…!


Zachęcony takim hasłem tym chętniej zainteresowałem się line-upem Mixera Regionalnego - darmowej imprezy prezentującej muzykę artystów związanych z województwem łódzkim.  Odbędzie się on w ten weekend w Łodzi na ulicy Piotrkowskiej i Pasażu Schillera. Wystąpią min. Organek, Patrick the Pan, Domowe Melodie czy Skubas, ale chciałbym przedstawić artystki, które przedstawią się łódzkiej publiczności. 




Klarę poznaliśmy jako młodziutką dziewczynę, która jedną balladą zachwyciła Marka Niedźwieckiego. Mnie też. Znając upodobania Wychowawcy Trójki byłem przekonany, że to proste imię pochodzi gdzieś z Antypodów, na szczęście daleka odległość okazała się tylko tematem jej płyty. Away oszczędnie wyprodukowane przez Artura Gadowskiego jest zbiorkiem 9 utworów w akustycznym towarzystwie małej gitary, panina, smyczków i cymbałków. Od premiery nastoletniego albumu minęły już trzy lata i czekamy nie tylko na nowe piosenki, ale chyba na nową osobę. Może przez ten czas Klara urosła, może poznała nowe płyty? Może zgubiła i znalazła miłość, może poszła na studia, a może też nie wie co zrobić z życiem? Młody wiek to nie są śmieszne rzeczy, ja się nie nabijam (sam dość regularnie zmieniam się trzy razy na pół roku). Panna Klara sama przecież śpiewa o wzrastaniu "coz I don't think you are older, but I changed in many ways. And down in worse". (Take me away). Na pewno nie na gorsze, a w jaki sposób na lepsze zmieniła się Klara i jej twórczość - tego mam nadzieję dowiemy się podczas koncertu w jej rodzinnym mieście.





Zuzanna Moczek jako studentka psychologii zajmuje się jednostką, subiektywnym światem myśl i uczuć. W przeciwieństwie do mojej dziedziny nauki (socjologii), tam najważniejsze są wewnętrzne decyzje i słuchając piosenek Zuzanny jestem w stanie uznać ich prymat. Utwory Łodzianki niezwykle jasno i przekonywająco pokazują różnorodność nastrojów i znaczenie cudownie poplątanych motywacji wypływających z głębi serca/duszy/świadomości/id/ego/superego/innych Środków. Choć Zuzanna sama w sobie zagłębia się na scenie od niedawna, ma za sobą wiele kolektywnych doświadczeń - jeździła po Polsce z coverbandem Leonarda Cohena i wystąpiła z jazzowym składem w legendarnym Studiu im. Agnieszki Osieckiej. Tak samo różnorodne są jej występy - oprócz gitary będącej atrybutem każdego szanującego się songwritera Zuzanna gra też na pianinie, a jej znakiem rozpoznawczym jest akordeon. Instrument charakterystyczny, zdecydowany, o pięknej barwie, a przede wszystkim obdarzony własną dynamiką dźwięku. Zuzanna panuje nad nim z prawdziwą pasją, co może potwierdzić chociażby Czesław Mozil, który zagrał z nią koncert w Pajęcznie (i wypadł blado w takim towarzystwie). Utalentowana panna Moczek zdobyła już zaproszenie do trójkowej audycji "Gitarą i piórem", kilka nagród na przeglądach muzycznych i - nieco romantyczny - tytuł Pieśniarki Roku. Swoje piosenki prowadzi chyba nawet bardziej poetyckimi słowami niż dźwiękiem, ale to już temat na osobną opowieść. Tymczasem na Piotrkowską polecam zabrać chusteczki i notesy, bo wzruszeń i pięknych słówek na pewno nie zabraknie.





Łódzka basistka nie przestaje igrać z oczekiwaniami słuchaczy. Soniamiki jest z jednej strony dziewczęca, delikatnie snująca swoje opowieści z muzycznej laguny, zaraz przełamująca jednak sielankę mocnym uderzeniem gitary basowej. Bardzo melodyjna, podążająca ładnym śpiewem za granym rytmem, by znudzić się nagle "krainą łagodności" i powykrzywiać różne elementy piosenki - w wirze eksperymentów brzmi wtedy jak własny remix. Mimo tego, że gra w jednoosobowym składzie to sama obsługuje gitarę i rozmaite programowania umożliwiające przywołanie dźwięków innych instrumentów. Takie modyfikacje składniowe kojarzą się bardziej z niemieckimi elektronikami (SNMK faktycznie była produkowana w Berlinie), lecz Soniamiki śpiewa także po polsku; czego wyrazem jest bardzo ładna Lemoniada, której komiksowy koloryt opisywałem kiedyś na blogu. Popularność tej uroczej piosenki przeniosła Zosię na chwilę do mainstreamu, jednak jestem dziwnie spokojny, że podpisany z Warner Music Poland kontrakt nie przeszkodzi jej w poszukiwaniu własnej alternatywnej drogi. Występy na Piotrkowskiej zapowiadane są jako skromniejsze wydarzenia, ale Soniamiki elektryzuje nie tylko wzmacniaczem, co udowadnia nową kompozycją. Many urzeka ciepłym brzmieniem i prostymi akordami bezpretensjonalnie zagranymi na strunach najzwyklejszej sfatygowanej gitary.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz