background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

wtorek, 8 września 2015

I love the feeling when we lift off


A Girl Walks Home Alone at Night (reż. Ana Lily Amirpour)



Film O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu jest dobrym, niezwykle elegancko poprowadzonym obrazem.

Zacznę inaczej: to film, który chce się podobać za bardzo. Czarno-biała stylowość ściga się z wampirycznym fetyszyzmem i efektownymi dopalaczami. Młodzi twórcy wcale zresztą nie kryją się ze swoim hipsterstwem; opis filmu brzmi jak modelowy wniosek o dofinansowanie do Vice-a (to nie żart, magazyn modnych mocno uczestniczył w produkcji). Gdzieś w Iranie piękna dziewczyna-wampir pod osłoną nocy przemierza ulice mszcząc się na złych facetach. Jakkolwiek dziwnie możecie zabrzmieć opowiadając to znajomym, taki punkt wyściowy jest nie tylko najciekawszym, ale też najbardziej trafnym wyborem dla całej historii. Orientalna sceneria zapewnia tajemniczość, wysysanie mężczyzn ustawia feministyczne wartości, a tradycyjny czarny czador rozwiany podczas jazdy deskorolką wygląda absolutnie fantastycznie, jeszcze lepiej niż peleryna i maska Mrocznego Rycerza.

Wszystkie nieumiarkowania w byciu "très cool" i tak bledną w perfekcji tych kilku spełnionych wizualnie scen. Intencje reżyserki świetnie oddaje tytuł recenzji Anny Bielak z filmweba: "Ugryźć Jamesa Deana". Nawiązania do klasyki są czytelne, zapisane głośno i wyraźnie, ale bronią się umiejętnym żonglowaniem symboli i udanym osadzeniem we własnym kontekście. Ana Lily Amirpour (reżyserka i scenarzystka) bierze kultowe kadry i celebruje je, delektuje się nimi rozciągając w czasie - za pomocą muzyki. Plakatowe, chciałoby się powiedzieć "hymniczne" sekwencje stają się teledyskami, w których nie liczą się dialogi i historia, ale nastrój i pulsacja dźwięku. Główną rolę gra coś, co zwykle nazywamy nastrojem - w końcu czegóż innego oczekuje się od horroru?

Nie jest to na szczęście teen-horror w stylu wampirycznej sagi Zmierzch, co nie zmienia faktu, że spokojnie i bez urazy można użyć pojęcia "horror romantyczny".  TA SCENA. Statyczna sceneria przypominająca lokację ze starej gry komputerowej, jeden poziom z przygodówki 2D. Na ścianach Wszyscy Wielcy, apostołowie tanecznej kultury pop - Kate Bush, Michael Jackson, Patti Smith i oczywiście Bracia Gibb. Ona budzi go do życia nakładając szpulę na winylową płytę gatunku synth-pop. Kluczowym rekwizytem staje się kula dyskotekowa, której wprawienie w ruch wywołuje uśmiech na twarzy dziewczyny, zadowolonej, że wreszcie to zrobił. A później błyski, refleksy światła i halloweenowa zabawa z zamianą krwiopijczych ról. . Śmiercionośne napięcie, 
Właściwie nie warto więcej opisywać, zostawię tylko zdanie z recenzji Piotra Plucińskiego (z górnej półki) "Następująca niedługo później scena ich zbliżenia jest tak pełna napięcia, jak tylko może być dylemat pomiędzy rozszarpaniem komuś gardła, a przytuleniem się do jego piersi."



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz