background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

sobota, 9 czerwca 2012

SP "11

Rok 2011 był dla muzyki rokiem dobrym i ciekawym, mogę się pokusić o górnolotne wyrażenie, że "obfitował w wydarzenia". Chociaż nie pojawiła się żadna rewolucja naznaczająca nową dekadę (jak ongiś Nirvana czy The Strokes/Radiohead) to dalej pozostaje w tym roczniku masa rzeczy, które muszę dopiero ogarnąć. Nigdy nie czułem się gotowy na robienie jakiś podsumowań, ale było w Jedenastym kilka momentów, o których z zachwytem krzyczałem coś o "nagraniu roku!". Któreś z nich udało mi się nawet opisać, teraz zapraszam na pewnego rodzaju erratę, przegląd najfajniejszych utworów złapanych w zeszłym roku. (Właściwie to mam tę listę od lutego, ale wtedy nic nie napisałem).


W Teleexpressowym skrócie: 11 piosenek z 2011 roku.

The Kills - Satellite
Pierwszy singiel z Blood Pressures to The Kills w swojej najbardziej nasyconej postaci. Mięsiste gitary, sprzężenia, rwane tempo, zadzierające uderzenia strun, impulsywne wstawki świdrujące uszy. Nad wszystykim jak zwykle unosi się duszna atmosfera błyskająca wyładowaniami Alison Mosshart. Razem z Hotelem prowadzą kolejną rundę gry pełnej toksycznych/seksualnych podtekstów. Zwielokrotniony wokal w końcówce jeszcze podgrzewa napięcie i jest dowodem na to, że VV wróciła lepsza, bardziej niebezpieczna i jeszcze bardziej femme fatale.
"Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule" (cyt. Mroczna Wieża)

Fleet Foxes - Sim Sala Bim
Jaka ładna pioseneczka. Przy akustycznych harmonijach synestezja nieustannie podsuwa mi kolor zielony: kolor trawy i ogórków. Utwór ten jest tez dowodem na wzorcowy rozwój zespołu na drugiej płycie. Od delikatnej jak szum zefirka zagrywki ukazują nam się krajobrazy bogatsze i skrzypkami przechodzące do najbardziej chwytającego pytania w opowiadaniu tej płyty What makes me love you you despite of reservations? Jednocześnie owej poważności na tej samej linii melodycznej towarzyszy bajkowe Sim sala bim i poprzez końcową impresję chwytów spowija to delikatność i wiosenno - letni spokój.

Spider-man Turn Off The Dark Cast - Rise Above 2
Kompozycja autorstwa Bono i The Edge'a do broodwayowskiego musicalu o "Człowieku Pajonku" zachwyca delikatnością i podniosłym upliftingiem. Panowie nie musieli zachowywać pozorów "gigantów rocka" i całkowiecie poszli w rzewną balladę. The Edge może być nudnym dinozaurem i  nie musi robić kolejnej rewolucji, ale zawsze obiektywnie będę twierdzić, że kompozytorem piosenek jest wybitnym. Proszę tylko posłuchać jak fortepian towarzyszy kolejnym akordom, jak harmonijnie przechodzi do refrenu, wpuszcza kolejne głosy i wznosi wszystkich (zgodnie z tytułem) do chóralnego, spektakularnego finału. Songwriting jak u McCartneya, czapki z głów, chusteczki z saszetek.


PJ Harvey - The Words That Maketh Murder
Bez dwóch zdań - PJ Harvey wysmażyła na Let England Shake brzmienie jak najbardziej idealne do wojowniczego tematu. Jest ono surowe, zimne, naturalistyczne i dochodzące echem wprost ze szkockich wrzosowisk (to Mak(b)eth w tytule jest dla mnie szczególnie znaczące). Skupiony, trzymający w gotowości bojowej rytm buduje złowieszcze przeczucia, aby nagle w siódmej sekundzie pierwszej minuty zaatakować nagłym przejściem. Do dzisiaj nie ogarniam tego akordu wziętego z zupełnie innej bajki, to niesamowite kompozycyjnie jak ten niepasujący motyw decyduje o gwałtownej zmianie wymowy utworu.

Charlotte Gainsbourg - Anna
Zdarza się czasem, że melodia dosłownie wciąga w piosenkę wślizgując się między akordy. Tu też to uwielbiam. Beck Hansen komponując to dla córki swojego idola Sergio G. naturalnym luzem zwykłej gitary klasycznej ociera się o klasyczne piosenki francuski. Za pomocą skromnych środków opowiada historię ze skłonną do wzruszeń. W refrenie dodatkowo wycofuje chórek rozczulający słodką bezradnością. 

Anna Calvi - Blackout
Jeden z bardziej bolesnych powodów mojej nieobecności an poprzednim OFF Festivalu. Anna Calvi niemal przeraża siłą i surową stanowczością (na wersjach live wygląda prawie jak Grace Jones). Blackout wyjeżdża z mroku i prze do przodu utrzymywany hipnotyzującym, głębokim głosem Calvi. Mistrzowsko tworzy napięcie bez trudu panując nad żywiołem, z zimną krwią rozwiązuje ten monumentalny refren. Potężne.

Lana del Rey - Video Games
Pełen obaw i szczerości przekornie nie podchodziłem do Video games przez całkiem długi czas czasu. Byłem zniechęcony sztucznymi zdjęciami, całym tym szumem wokół teledysków i płynów silikonowych. Szansę dla panny Lany przekazał mi kuzyn, racjonalny fan Cat Power. Skupiłem się zatem na samej muzyce i zostałem urzeczony. Poważne, wyściełane akordy razem z harfą wprowadziły uroczysty, niemal dostojny klimat, tak bardzo różny od zwykłej pstrokacizny dzisiejszej muzyki pop. Właściwie fortepian (prawdziwy!) jest tyko tłem dla pięknego, niskiego głosu, tak smutnego, gdy przypomina dziewczęce zapytanie w refrenie. Nie wiem na ile napisano, kupiono, przeżyto czy wyprodukowano tę pieśń, ale wzrusza i snuje się szlachetnie z kolejnymi oddechami "tamtych czasów".

Foster the People - Houdini
Moja zajawka końca wakacji prosto z wrocławskiego Roxy Fm, kiedy niekt jeszcze nie interesował się jakże mizernym Pumped up kicks. Naprawdę przez chwilę uwierzyłem w nową, mocniejszą wersję Phoenix, hooki są tak bardzo potężne. Mocne uderzenia w klawisze z siłą FORTEpianu. Łagodne zejścia basu zastąpione są agresywnymi nabiciami elektronicznej perkusji (clapping!), a wszystkie wykręcone syntezatory i elektroniczne podbicia mają głęboki power-chordowy sens - bombardują kolejnymi hookami. Nerwowe ucieczki wokalu tworzą fantastyczny kontrast w (pre?) refrenie, który na chwilę unosi się w powietrze.

Jack White - Love is blindness
W swoim coverze grupy U2 Jacek Biały sięga po najbardziej dosłowne znaczenie tekstu utworu, które staje się manifestem psychopatycznego terrorysty. Nie ma tu modlitwy gitary z oryginalnego albumu, interpretacja skupia się na rockowej mocy (prze-mocy). Solówka jest zupełnym odwróceniem delikatnego, wysublimowanego stylu The Edge'a. Zamiast magicznych "delayów do podłogi" Jack atakuje dźwiękami chaotycznie łapanymi na strunach, szuka ich dopiero w improwizacji ścigając się z ramami taktowymi. Knując w przydomowym studio White wyzwolił z siebie wściekłość; należy się go bać gdy kończy tak beznamiętnie i z zimną gitarą w ręku.

Coldplay - We found love
Najlepsza wersja najbardziej porywającej piosenki ostatniego roku.Cover Rihanny można odczytać jako swoisty manifest Zimnograjków - tak, jesteśmy zespołem pop, gramy taką muzykę jak A-ha i Roxette dla takich szalonych mas ludzi jak gwiazdy radiowego popu. Nawet ja zdążyłem się z tym pogodzić i twierdzę, że taka właśnie formuła jest dla nich idealna. To nie jest już chamski bit Calvina Harrisa, tutaj wszystko żyje - Chris Martin wlewa swoje ekstrawertyczne emocje naturalnie denerwując się na akordach pianina, w tym obłędnym motywie klawiszowym, który podbił miliony ludzi na całym świecie. Prosty rytm, bujanie rozpycha się i zaraża bezpośrednim, chwytliwym entuzjazmem.

Maroon 5 feat. Christina Aguilera - Moves Like Jagger
Razem z Odnalezioną Miłością największy hicior tego roku. Chyba nawet większy, bo poprzedniego weekendu gwizdany motyw główny pełnił funkcję muzycznego przerywnika w dwóch wielkich telewizyjnych szołsach - podczas Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu i w finale EX Factora. Piosenka prezentuje swoje największe zalety już w pierwszych 15 sekundach - wakacyjna melodyjka, najprostszy z tanecznych bitów i funkująca, zacinająca gitara. Śpiew jest tylko przedłużeniem najbardziej zaraźliwego wydmuchiwania powietrza i łączy się z nim wreszcie w niezwykle naturalny sposób. Nawet bezpłciowa Krystyna A. dorzuca inne kolory wprowadzając wątek flirtów i zalotów. Dla każdego coś miłego. Nie ma też wątpliwości, że prawdziwy król parkietu z wielkimi ustami jest tylko jeden.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz