background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

środa, 1 lutego 2012

Third

Portishead - Third (2008)

Wracam, już jestem/
Oczywiście przepraszam za te przedłużone ferie zimowe, ale naprawdę miałem wielkie plany w związku z moimi drugimi urodzinami sit-and-wonder.blogspot.com. Nowy layout i wygląd stronki dalej jest robiony przez Mikołaja. Fakt - tylko moją winą jest to, że naiwnie wierzyłem, że zdąży on na kalendarzową Rocznicę Dwóch Lat Działalności.

Jeszcze raz za to przepraszam, ale tak długa przerwa w publikowaniu dała mi swoją nauczkę i karę dla mnie. Przy okazji wpędziła mnie prawie w depresję i wydałem 2 peleny na kupno legalnego MP3 Ostatecznego rozwiązania naszej kwestii live zespołu Afro Kolektyw z płyty Offsesje 2, aby gardzić światem (całym). Przypomniało mi to cel istnienia tego bloga - robienie korzyści z nadmiernego słuchania muzyki i pokazywanie komukolwiek, że fajnie piszę i czasem wpadnie mi do głowy ładne, poruszające i przesiąkające muzykę zdanie. Potrzebuję jakiejś namiastki "swojego miejsca" w którym (z założenia) byłbym czytany z uwagą i zainteresowaniem.

Z okazji tych 2 lat chciałbym wysłać w świat kilka podzękowań dla kilku osób, bez których świętowanie to nie miałoby najmniejszego sensu, bo sit-and-wonder byłoby malutkie, smutne i nudne. Te kilka osób zasłużyło sobie na wymienienie ich z nazwiska, bo stworzyły największy wpływ i bez każdej z nich nic nie byłoby takie fajne jak teraz.
Chronologicznie więc dziękuję najwcześniej Joannie Z. która obecnie ma mnie głęboko w de, ale przez długi czas była dla mnie intelektualnym guru, nauczyła mnie dobrego i stonowanego gustu muzycznego i  na pewno miała ogromny wpływ na moją osobę. Wyszło jak wyszło, szkoda, ale bez niej tego bloga nie byłoby na pewno, w ogóle takiej możliwości.
Dziękuję Zuzie i Kance, że zawsze pamiętały o tym, że w ogóle coś piszę raz na pół roku i dzielnie upominały się o coś nowego. Chociaż nijak nie chciałem wziąć się do roboty, to cały czas miałem świadomość, że jestem jednak "blogerem".
Dziękuję Paulinie, ze pewnego wieczora objawiła się nam jako idealny target dla bloga muzycznego z elementami ekspresjonizmu. To dzięki niej, dla mniej zacząłem pisać naprawdę regularnie i od tego spotkania, od tego wpisu oznaczam faktycznie nowy kierunek dla pisania.
Napisałem "objawiła się dla nas" bo także Mikołaj chciał się jej przypodobać i otworzył mi pośrednio oczy na istnienie innych, bardziej "normalnych" form muzykopisania np.: recenzje płyt. Jego świetlany pomysł na wspólną stronę o muzyce acrosstheuniverse.pl oczywiścnie nie doszedł do skutku, ale pozwolił mi na wyrwanie się z dyktatu "odpowiedniej formy" io coraz dłuższych i dziwniejszych raportów o stanie mojego wewnętrznego ja.

And the last but not least... dziękuję absolutnie wszystkim czytelnikom, promotorom, każdej osobie, która kiedykolwiek tu weszła i podobało się jej i nie.To Wy sprawiacie, że cały czas piszę i mam dla kogo to robić.

PS. Mam już gotowe 1,5 posta, więc już za chwilę powrócę tak naprawdę.

1 komentarz: