background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

niedziela, 22 kwietnia 2018

Bardzo proszę



Bohater powieści Kurta Vonneguta Rzeźnia numer 5 na wszystkie okrucieństwa II Wojny Światowej jakich doznał i jakich był świadkiem miał jedną, prostą odpowiedź: "zdarza się". To samo hasło powtarzałem sobie podczas skomplikowanych - acz standardowych - zabiegów chirurgii szczękowej, którym musiałem się poddać w związku z wyrwaniem kilku ósemek (oraz siódemki).
Młody żołnierz, Billy Pilgrim przechodził brutalne próby dorosłej męskości w okopach i umazany brudem zmieszanym z cząstkami ciał kolegów. Ja - na sterylnym fotelu stomatologicznym.

Szukając momentów granicznych w narracji mojej biografii nie znajduję bowiem bardziej znaczącego wydarzenia, momentu przejścia między byciem nastolatkiem a dorosłością niż wyrywanie zębów. Jeśli młodość to bycie niezniszczalnym, to słuchając o wadzie zgryzu i planując ekstrakcje kolejnych zębów uświadomiłem sobie, że jestem wadliwym egzemplarzem człowieka. Po kolei łamię się i rozpadam, nagle muszę uważać nawet na tak podstawową czynność jak jedzenie. W pewnym momencie, po założeniu aparatu ortodontycznego przestałem wyraźnie mówić i nie mogąc nic na to porawdzić, zacząłem analizować błędne zgłoski szukając innych sposobów wymawiania "w".

Oczywiście, "wada zgryzu to nie wada serca" a sytuacja w gabinetach szybko zmieniała sie w groteskową, gdy pojawiał się ktoś , kto nie widział jeszcze mojego zdjęcia panoramicznego.
- Panie kolego, proszę zobaczyć jaki ciekawy przypadek, przyda się panu na studiach.
- Ooo! A jak to? Czy to jest szóstka?
- Niee, siódemka - a na górze jeszcze jeden.
Trochę drama, ale ciągle dla beki.

No bo jak można w tych czasach poważnie przejmować się wyrwaniem zęba? Kiedyś to było straszne; rozgrzane szczypce i zainfekowanie gazem rozweselającym, który zawsze jawił mi się jako rekwizyt z taniego horroru. To naprawdę nic nie boli ("od tej chwili nic nie może pana boleć"), trzeba tylko zachować spokój i oddać się na pół godziny w ręce specjalisty. Oczywiście jest to bardzo dziwne i trudno jest przeoczyć dźwięk tnących przy uchu przyrządów, ale nic już nie można zrobić. "Zdarza się"; gdzieś na zewnątrz i bez naszego wpływu. Można tylko irytować się na długość przeciągającego się zjawiska.

Gdy puści już znieczulenie, czas na ujawnienie się rany i najbardziej męskiej z emocji - odruchowej, wyrzucanej na oślep złości. Wciąż, nie mówię że to jakoś bardzo boli, ale wkurwia. A więc tak wygląda starość, czas w życiu kiedy ciągle już będzie mi coś dolegać. Ponoć 25 lat to bycie "w sile wieku" ale fajniej było chyba na 18stkach. Przeważnie wiem, przeważnie śrubuję średnie / poruszam pewnie się, zbyt wiele lat później niż było mi to potrzebne. Jedyną różnicą pomiędzy dziecięcymi wizytami, a wyrwaniem "zęba mądrości" jest ten spokój, bo w końcu nie wypada sie bać i mazgaić z powodu prostego zabiegu. Odwagą jednak tego nie nazwę; bardziej nauczone doświadczeniem wyjebanie, rymujące sie z ogólnym zwątpieniem w sens dorosłego życia.




Wszystko jest zaplanowane, zdiagnozowane, znieczulone. Wyrwanie zęba to teraz zdarzenie co najwyżej uciążliwe, jak uciążliwa może być jazda zatłoczonym autobusem. Albo - jak w przypadku warszawskich raperów - podróż wagonikiem metra. Bardzo słusznie można twierdzić, że Taco Hemingway mówi o błahostkach, problemach pierwszego świata. Ale jego teksty mają już wymiar pokoleniowy, obejmują całą populację młodych ludzi - co oznacza, że oni także nie znajdują w swoim życiu bardziej ważkich problemów. O znaczeniu Następnej Stacji pisałem już w kontekście nowego wizerunku Warszawy, teraz warto zauważyć, że geografia stolicy pozostaje najbardziej konkretnym motywem w rapach Filipa Szcześniaka. Nazwy stacji metra są bardziej realne niż 6 zer, łapiąca nieokreślony nastrój Nostalgia, warunki atmosferyczne Deszczu na betonie, czy odrealnione uniwersum Hotelu Marmur.

Tak więc najbardziej niepokojącym doświadczeniem młodych ludzi jest teraz poczucie zagubienia w mieście pokonując trasę metra. Albo - analogicznie - poczucie śmiertelności i krwawe rany otrzymywane na fotelu dentystycznym. Tak własnie zyskujemy dorosłość; siedząc bezwładnie w cieplarnianych warunkach i pisząc wydumane teksty o zupełnie nieistotnych wydarzeniach.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz