background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

poniedziałek, 15 września 2014

Jelly Beans and Billy Jean to celebrate my sweet sixteen



Może się wydać dziwne, że polską Alison Mosshart została właśnie ona. Julia Marcel już wcześniej miała silną osobowość, która nie pozwalała przejść obojętnie, ale nie wyrażała tego w czarnej skórze i na podłodze między perkusjami. Zaczynała jako ułożona songwriterka z klawiszami, aby na drugiej płycie dorzucić elektronicznych uroków Bat for Lashes. Gwałtowną zmianę obrazuje teledysk - tak samo prosty i surowy jak bas prowadzący całą piosenkę. Julia wciąga za sobą w mroczny świat młodzieńczych instynktów. Stara szkoła, po której bezwiednie chodził każdy z nas staje się gotycką areną sił drzemiącego zła. Można przyznać, że rockowy bunt w wykonaniu młodzieży jest dość ogranym chwytem, ale Władca Much nie miał na swojej wyspie tak tętniącej muzyki. W zwykłej wydawałoby się melodii burzy się energia, która niewłaściwie ukierunkowana mogłaby spowodować wiele bałaganu. Tutaj zaś rozrywa przyzwyczajenia i nawiedza nieodpartą melodyką wcale nie beztroskiego nucenia.




Zagłuszoną dziewczęcą niewinność daje na szczęście w prezencie Spike Jonze. Geniusz tego reżysera ogaraniemy być może dopiero za kilkanaście lat, ale nie chodzi w nim na pewno tylko o sprawność techniczną, ale to co mówi o nowoczesnych nam czasach. Pokazauje czułość wśród elektronicznej technologii - rzecz, o której zdają się zapominać informatyczni geniusze z Doliny Krzemowej i kolejne profile na fejsbuku. Wybitnym dziełem Jonze'a jest Her, do którego balladę napisała jego przyjaciółka Karen O. Teraz on zwraca jej (inną) piosenkę w filmiku spontanicznie nagrany na ajfonie.

Wszyscy wiedzą jak uroczą osóbką jest Elle Fanning (♥), powiecie więc, że to żadna sztuka sfilmować osobę, którą tak bardzo kocha kamera, ale tylko Spike potrafi zrobić to w jednym telefonowym ujęciu w przeciągu ledwie półtorej minuty. Idealnie połączył naiwność piosenki Karen z młodzieńczą, naprawdę swobodną zabawą Elle. I nawet ta ogromna, historyczna przestrzeń nowojorskiej Metropolitan Opera House nie jest w stanie stłamsić jej energii, Elle absolutnie nic sobie nie robi z renomy tego miejsca traktując je jako kolejną piaskownicę, zabiera je jako własne.

Bo czy wielkość artysty nie polega właśnie polega właśnie na tym? Żeby potrafić złapać te malutkie chwile piękna w codziennym życiu? A jeśli nowoczesne, przenośne technologie mogą nam w tym pomóc, to może te wszystkie Instagramy i głupie filmiki mają jednak jakiś głębszy, potrzebny sens.

PS.
Zbyt rzadko wymyślam preteksty do umieszczenia teledysków z ładnymi dziewczynami, więc pokażę jeszcze jedno piękno w ruchomych obrazkach. I to nic, że nikt tam nie chodzi przed kamerą, temat nie pasuje do tytułu nowej płyty U2, a Scarlett tak naprawdę nie wystąpiła w oficjalnym teledysku tak jednoznacznie klasycznego, że aż nudnego Smashing Pumpkins. To nie jest istotne, bo każdy powód jest dobry, aby pokazać piękno, prawda?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz