background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

czwartek, 2 maja 2013

2012 cz. 1 po polsku

Hang the DJ (...)
Because the music that they constantly play
It says nothing to me about my life. 

Te słowa Morriseya jak ulał pasują do mojego osobistego odbioru muzyki z rocznika 2012. Nie mam czasu na codzienne sprawdzanie Pichforka, uczenie się nazw kolejnych kolektywów z Londynu czy zarażanie się tak od początku nowym R&B. Można by powiedzieć więc, że oto traktuję muzykę użytkowo, lajfstajlowo (jak mówiło się o X&Y Coldplay, chociażby).   Czarny PR zapewnili łzom przede wszystkim fani „alternatywy”, których gusta ukształtowały się na wysokości lat 2002-2005 i aż do dziś wytrwale oscylują wokół kolejnych płyt Sigur Rós, Björk i tym podobnych, szafujących jałowym patosem, artystów. Ci, którzy – pomimo upływu lat i wyłonienia się nowych interesujących gatunków – wciąż czekają na premiery gwiazd Openera, stali się antytezą odbiorców poszukujących, traktujących serio swoją przygodę ze słuchaniem muzyki.- tak oto wyniośle pisze autor bloga Fight!Susan w tekście o jakże znaczącym tytule "Muzyka i łzy". A właśnie ja chcę płakać, chcę doznawać, a nie poznawać odniesienia do klasyków postmodernizmu; chcę czuć. Czym większym może być muzyka jeśli nie naczyniem dla naszych emocji?

Mało znalazłem dobrych płyt w poprzednim roku, największą pustką napełniało mnie to, że nie wiedziałem czego i skąd mam szukać. Dustepy - pasztety, przezroczyste gadżety. Z tej desperacji wkraczam w skrajność i  poszukuję prawd w tekstach T.Love, a tymczasem przedstawiam małe podsumowanie muzyczne roku 2012. Dla potomności, żebym wiedział czego słuchałem, co złapałem jako fajne (i tak drugie tyle świetnych płyt pasujących rocznikowo podsunie mi Artur Rojek na OFF Festivalu, na co już teraz nie mogę się doczekać).

PIOSENKI 
Z POLSKI



1. Muzyka Końca Lata - Nie ukryjesz się przede mną
Najmilsza randka z historią polskiej muzyki rozrywkowej i wizualny suplement z fenyloftaleiny do "jajogłowych" analiz Polskiego Rankingu Screenagers. Dopiero po jakiś stu przesłuchaniach odkryłem "metodę" tekstu p. Wojciecha Młynarskiego (porównacie sobie obie zwrotki - już nie długo na maturze z języka polskiego). Ale!  Ola Bilińska wdzięcząca się wśród pasteli i w prawdziwych taśmach szpulowych to juz osobny wzorzec kulturowy.


2. Brodka - Varsovie
Ostateczne zwycięstwo Brodki, która mimo wszystkich przekleństw szklanego ekranu, zrewolucjonizowała polski pop, aby niemalże "ironicznie" wrócić raz jeszcze do mainstreamu. Zaraźliwy nawet na poziomie zetki i eremefów, oraz zachaczający o Adelę i Arcade Fire polski przebój lata o tym okropnie "kosmopolitycznym" mieście z anglojęzycznych folderów Vajsaja.

3. Babu Król - Co noc
Jeśli Nie Ukryjesz Się Przede Mną było randką z polską Poezją, to Babu Król bez zbędnych ceremonii i ceregieli zapraszają nas na wódkę. Naprawdę wstrząsająca piosenka z papierosowym dymem mrocznych spelunek wśród których szwędają się kaskaderzy muzyki - trudno sobie wyobrazić bardziej odpowiednich spadkobierców Edwarda Stachury niż mistrzowsko operujący absurdem Budyń i Bajzel.

4. Janek Samołyk - Problem z wiernością
Troszkę po znajomości, ale przecież z taką samą serdecznością traktują już Janka chociażby w radiowej Trójce. Równie swobodnie Wrocławianin ten zbliża się w orbity jakiś Młynarskich klasyków - choćby z tematu: wśród nieco staroświeckich określeń opowiada teraz uroczą historyjkę o przewrotnej dziewczynie z pewnym specyficznym problemem. (Dodatkowe propsy za video cover Charmless Man)

5. Maria Peszek - Padam
Nie znam się na lewackich manifestach, więc w tych wszystkich cierpiętniczych pozach made in thailandia nie znajduję głębszego sensu. Nie ukrywam też mojej niechęci do "córki tego szanownego aktora", bo nie wiem dlaczego musi obrażać moje uczucia religijne czy inne poczucie dobrego smau (słynne - fuj - ogrody) z uporem godnym lepszej sprawy. Dziwno-straszne połączenie Brodki, Nosowskiej i Edyty Bartosiewicz z egzaltacją kandydatki do szkoły teatralnej. Maria Czubaszek XXI w.? Yuck.
Nie mogę jednak nie zauważyć tego fantastycznie zaaranżowanej (Hammondy w końcówce!) popowej skakanki. Gdyby takich piosenek po polsku było więcej, nasza rodzima "scena" byłaby na pewno weselszym miejscem. Lewa strona tańczy i prawa też.



PŁYTY 
Z POLSKI



 1. Afro Kolektyw - Piosenki po polsku
Wiadomo, że Piosenki po polsku sa świetne - uznanie branży, TOP5 Listy Trójki, stylistyczna wszechstronność, brzmieniowe koneksje z Kombi, Zbigniewem Wodeckim czy kompozycyjnym popem XTC, a przede wszystkim słowna perfekcja Michała Hoffmanna utrzymana w trudniejszej materii czysto piosenkowej. Ale dlaczego ta płyta jest tak bardzo ważna? Z socjologicznego punktu widzenia dostajemy kompletny katalog problemów i obaw młodych facetów: blokada fejsbuka, nieprzystosowanie do warunków atmosferycznych, zmienne libido, presja doskonałości, bezwzględność kapitalizmu brak energii życiowej, obciążenia kredytowe, alkoholizm, nocne powroty, zapewnienie bezpiezceństwa najbliższych, stres, utrzymanie związku, wreszcie strach przed ojcostwem i śmiercią.
Jednak z pokoleniowością czy perspektywą generacyjności tej płyty jest tak jak z popularnością klubów AA. Chociaż Afrojax bardzo się stara zdjąć ciężar z samczych barków, oksymoroniczny już z nazwy Związek Niepewnych Mężczyzn jest akceptowany społecznie tylko na płytach Afro Kolektywu.
Mało miejsca na dysku

2. Skubas - Wilczydełko
Broda, łysina, kaszkiet, barczysty tiszert i gitara pod pachą. W odróżnieniu od Afro Kolektywu czy Much, Skubas nagrał płytę świadomie męską. A może nie tyle "świadomie", bo ta męskość wychodzi sama naturalnie, nie jest czymś nad czym musi się zastanawiać specjalnie modulując głos czy dbając o odpowiednie rytmy akustycznych ballad.
Więcej nieba

3. Muchy - chcecicospowiedziec
Nazłośliwiałem i nazewnętrzniałem się nad tą płytą już w tym poście. Ta płyta jest inna: inny jest skład, inne podejście do kompozycji, inne rozłożenie akcentów, ale też inny jest mój wiek i inne miejsce, w którym jej słucham. Zawsze przy kolejnej premierze Harry'ego Pottera recenzenci powtarzali gładkie zdanie "młody czarodziej dorośleje wraz ze swoimi czytelnikami". I pewnie ja też się starzeję, niekoniecznie mężnieję i potrzebuję teraz takich właśnie hałasów.
Wróżby

4. Ul/Kr - Ul/Kr
Perspektywa, eghm, czasowa, z której teraz piszę pokazała dokładniej jak dużym zjawiskiem stał się ten gorzowski duet. Że w Polsce można jak James Blake, że tak duszno i wreszcie głos oraz teksty Błażeja Króla, nie do końca poważane w Kawałkach Kulek objawiły się szerszym wielbicielom. Ale fakt, jest w tym jakaś posępna namiętność, którą świetnie zrozumiałby sam Grzegorz Ciechowski.
Tuż nad głowami

5. Maja Kleszcz i IncarNations - Odeon
I znowu krok w przeszłość. Piękna płyta do tańczenia, ale nie chodzi mi o skakanie i wczuwanie się, potupywanie, ale o prawdziwy taniec. Z partnerką i w eleganckich strojach, niczym Al Pacino w Zapachu Kobiety. To są rzeczy z klasą, dla nas internetowych nieosiągalne, ale ładnie sobie posłuchać tej elegancji. A Maja Kleszcz i tak czuje się swobodnie w każdej epoce.
Śpij śnij



KONCERTY

1. King Cresoute & Jon Hopkins - OFF Festival, Namiot Trójki
Namiot, gitara akustyczna, fortepian (prawdziwy), intymność, U2, Only living boy in New York, delikatność, blisko.

2. Brodka - Kraków, Częstochowa, Wrocław 
Granda. dobijanie się w pobliże sceny, afterparty pomaturalne, krzyczenie z pijanymi studentami, 2x Varsovie, covery, Kropki kreski, stylówa, Frytka, złote buty, pani na klawiszach, Girls just wanna have fun, przespany bilet.

3. Other Lives - OFF Festival, Scena Leśna
Moc, potężne brzmienie, potupywanie, słońce, kulminacje, Thom Yorke z USA, wiolonczela, organy, konsekwencja, przestrzeń.


4. Daniel Bloom - Wrocław, Nowe Horyzonty, Arsenał
Wrocław, Hehehehelios, hipsterzy z książkami, siedzenie na drewnianej podłodze, muzyczny archeolog jako Dejwid Bowie, fajne piosenki były, Wizyta, syntezatory, niech spadnie, letni wieczór, Wrocław.

5. Skubas - Wrocław, Alibi
Gitary, leszek perkusista możdżer, albinos gawędziarz, piwo w słoikach, nie mam dla Ciebie miłości, piesek, efekty trawki, stylówa Skubasa, brzmienia.



1 komentarz:

  1. Czekałam na ten wpis bardzo długo. Było warto.
    Prywatnie. Niezmiernie się cieszę, że na kilku koncertach, które Cię poruszyły, była Krzywousta obok.

    OdpowiedzUsuń