background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

sobota, 24 września 2011

Niepolsko, nieczęstochowsko



Vermones - How soon is now EP (2011)


Tego lata częstochowska scena alternatywna (hehe) odniosła kolejny spektakularny sukces - PCTV, idol pewnej klasy częstochowskiego VII LO wystąpił na kultowym OFF Festiwalu. Oglądając relację video z warszawskich kwalifikacji-przesłuchań do tego wydarzenia (które oceniali m.in. Rojek i Dejnarowicz) zaliczyłem miłe zaskoczenie, bo okazało się, że Marcin Płatek okazał się nie jedynym kandydatem z Częstochowy. Istnienie Vermones mnie zaskoczyło szczerze mówiąc, bo raczej o nich nie słyszałem w ciągu 2 lat przebywania w tym mieście, być może dlatego, że członkowie żyją raczej w Krakowie.

Szkoda, że jednak nie dostali szansy zaprezentowania się w Katowicach, bo prezentowali się raczej profesjonalnie. Dogrzebałem się do ich EPki i jest to także bardzo dobra nowa mała płytka.
Już od razu słychać, że popracowano nad brzmieniem - nie jest jakaś chałupnicza produkcja, które zdarzają się debiutantom. W Essential shift wszystko jest naprawdę poukładane i brawo - bas dobrze chodzi, gitara klasycznie pogrywa, bębny fajnie się zbierają i gdzieś w tle jakiś przyzwoity klawisz. Kolejna dobra rzecz to wokal - zdecydowany, pewnie osadzony na niskich rejestrach i bezbłędnie imitujący angielski akcent. Melodia świetna, swobodnie wychodzą z tych początkowych szarpnięć gitary, a refren refrenem jest. Niezwykle chwytliwym też. Jest w tym wszystkim jakaś prosta siła podbijana przez bardzo dobre pasaże klawiszy i harmonijne wzniesienie się melodii, aby ładnie do tego wszystkiego nawiązać w końcówce, gdzie sekcja rytmiczna też gra bardzo pewnie.
Dalej panowie szaleją bardziej, bo Insight (moment in life that calls for another way of living) wyróżnia się ciekawą barwą partii gitary, która robi cały rytm, a za hałas odpowiedzialny jest świetnie współpracujący syntezator.

Syntezator jest świetny, bo pewnie taki mały zespolik ma tylko jeden z Allegro, a w Phantom of disorder to na klawiszu jest oparta cała kompozycja, znów bardzo mocno i zdecydowanie, nawet jak na taki instrument. Zdecydowane jest też pianino gdzieś w tle i wszystko wybija rytm, do którego doczepia się sprytnie gitara. Jest to najlepszy utwór z wszystkich czterech - zamiast zwykłego refrenu jest ta obłędny rozjeżdżający się motyw. No i składa się to to z dwóch części właściwie, bo gdy już poznaliśmy ten cały klawisz następuje wyciszenie i nagle jest klimacik i absorbujące "zwykłe" pianino. Ale absorbuje tutaj świetny głos wokalisty - klasyczny z gatunku Joy Division a jednocześnie zdolny z łatwością przekazać energię i szybciej coś wykrzyczeć (to ten skill, który nie posiada nawet Matt z The National). To dzięki temu wszystko utrzymuje swoje świetne tempo i wieńczy ten cały solidny styl. Hipnotyzuje nawet na końcu z klawiszami i całym zespołem w tle, aby nagle z łatwością pokazać 4ty wariant tej samej melodii. Brawo. Dzieje się coś i mknie nieustannie.

Należy pochwalić zespół za różnorodność materiału, bo na koniec prezentują balladę też. Stylową, oczywiście na akordach fortepianowych, a elektronika jest naturalną tego częścią i robiąc rytmiczne zawirowania w obu kanałach słuchawek wcale nie czyni wstydu. Tylko że... Cały czas próbowałem uciec od tego tematu, nie wspominać o tym, ale teraz po prostu trzeba. Pearls that were their eyes to przecież Editors w stanie czystym. Ten sam rytm i przedłużanie dźwięków i nawet intonacja wokalna też. Ta inspiracja od początku płytki jest jak dla mnie po prostu oczywista i przejawia się totutotam.
Nie mogę jednak bardzo ich za to zabić, bo udanie bardzo przekazują największy atut angielskiego bandu - podskórna energia i majestatyczny wręcz klimat (wokalny) łączący się z energetyczną sekcją rytmiczną. Wszystkie melodie są bardzo ładne i takie swobodne, zupełnie świetnie jak na tak młody zespół. Vermones chcą energii i ją mają. Taki Essential Shift ma przecież tak radiowy refren, że nie rozumiem, dlaczego nie słychać ich jeszcze na Trójce gdzieś obok Fonovela. Bardzo trzymam za nich kciuki, bo to po prostu dobrze już ukształtowany zespół brzmiący dokładnie jak ten z Anglii. A to jest bardzo duży komplement, naprawdę jest super.


03. Phantoms of disorder by vermones

1 komentarz:

  1. Jacku, wrzucasz Band, w teledysku którego ponad rok temu zobaczyłem mojego chrzestnego, raz pierwszy od wielu lat. Kapela daje radę, zresztą panowie (wokalista na pewno) są po częstochowskim PSM II stopnia, więc wiedzą, co robią ;-). Pozdrówka.

    OdpowiedzUsuń