background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

środa, 3 lutego 2016

SP 7'': Too many cities




Czy Radzimir Dębski to Piotr Rubik muzyki elektronicznej?
JIMEK wzbudza zachwyt mniej uświadomionych muzycznie odbiorców wprowadzając do mocnych bitów symfoniczne elementy komponowania i wykorzystując dłonie nie do klaskania, ale naśladowania Raperów Zacierających Ręce. Ma modną fryzu, przystępne produkcje, wyświetlenia na youtubie, a jego koncerty nieklasycznej muzyki wyprzedają poważne sale koncertowe.

LOL. Tylko żartowałem.
Takie porównanie do platynowego cherubina byłoby dla Radzimira Dębskiego bardzo niesprawiedliwe co najmniej z kilku powodów. Przede wsztstkim, wynoszę je z komentarzy internetowych odbiorców, którym nie chciałbym też odbierać zajawki bardziej różnorodną muzyką. Po drugie, nie znam świata hip-hopu na tyle, żeby ocenić pracę Dębskiego z raperami, ale słyszałem o niej same dobre rzeczy. Zresztą nie ogarniam też kompozycji samego Radzimira, bo jest zbyt różnorodna na jedną opinię (co samo w sobie jest już dużą zaletą). A przede wszystkim - działania Jimka mają rzeczywisty efekt. Jego występ z Miuoshem w katowickim NOSPRze nie bez powodu zdobył tytuł wydarzenia roku w plebiscycie Radiowego Domu Kultury, stał się bowiem zjawiskiem wykraczającym daleko poza ramy zwykłego koncertu. Piękny architektonicznie budynek Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia idealnie zaprezentował się lokalnej społeczności, bo ludzie czekający w dłuuugich kolejkach po bilet nie chcieli zobaczyć tylko swojego rapera, ale zaciekawieni poznać nową przestrzeń dla muzyki. Takie ponad gatunkowe połączenia różnych publiczności naprawdę mają znaczenie - o czym niestety zapomnieli włodarze Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu odpuszczając koncert Zbigniewa Wodeckiego z Mitch and Mitch.



Mimo to wydaje się, że Radzimir Dębski staje się bardziej celebrytą niż samodzielnym artystą. Jak inaczej wytłumaczyć sytuację, gdy jego najnowszym dziełem jest utwór do reklamy alkoholowej? Kompozytor stał się ambasadorem wódki Wyborowa i wygląda faktycznie luksusowo w filmie promocyjnym będącym dość dziwacznym mariażem nowoczesnych laserów i... Dużego Fiata dumnie sunącego przez noc. To bardzo ładne, że młodych ludzi można jeszcze złapać na brykę porucznika Borewicza, ale tak nachalne efekciarstwo pozostaje pustym gadżetem vintage. Gorzej, że podobnie nieuzasadniony melodycznie jest sam utwór 3 cities nie ma motywu przewodniego, jest miksem różnych pomysłów brzmieniowych. "Paryż, Warszawa, Nowy Jork. Te trzy światy kompletnie różne są razem, połączone wspólnym muzycznym tematem” Bardziej jak teaser, demo producenckie mające zaprezentować umiejętności na konsolecie, ale poza tym mało się dzieje. Te rytmy sa bardzo ciekawe, motoryka przypomina nawet wybitnie instrumentalnie LCD Soundsystem, więc generalnie nie jest źle; brzmienie zdecydowanie wyróżnia się na rodzimej scenie niejako dołączając do wywołanego w tytule międzynarodowego towarzystwa. Jest forma, ale brakuje treści - może JIMEK zrobiłby remix czegoś z nadchodzącej (spoiler alert - gitarowej) płyty Brodki? Byłoby wspaniale.




Fejsbukowa premiera nowego utworu została ogłoszona jak zawsze spontanicznie: " Oczywiście nie mogłem zrobić normalnego no i są trzy w jednym..." a w komentarzu Dębski tłumaczył, że "troche duzo sie dzieje jak na 3minutki, wiec w sumie fajnie jak posłuchacie więcej niż raz.." kwitując soczystym "o matko bosko" ze śmiesznego filmiku. Pewnie marudzę, ale nie jestem pewien, czy poważny artysta powinien zachowywać się w taki sposób. Oczekuję przemyślanych, spójnych kompozycji które znaczą coś więcej niż błyszcząca zajawka. Nie chciałbym też, aby viralowa fragmentaryczność, the best of jak ze słynnego orkiestrowego hip-hopu stało się wiodącym motywem twórczości Radzimira. Wszyscy pamiętamy co stało się z zespołem KAMP! - po nadzwyczajnych, zabójczo przebojowych singlach debiutancką płytę wydali jakieś dwa lata za późno i zmarnowali całą przewagę nad konkurencją. Teraz są tylko średni. Od przełomowej dla JIMKA wygranej w remixie Beyonce minęły prawie cztery (4!) lata i ciągle czekamy na coś większego. I znowu: "19 i 20 grudnia mieliśmy zrobic Wam w NOSPRze dwa totalnie rozne koncerty (...) Takze nie ma innej opcji: to co miało wtedy sie odbyć przesuwamy na pierwszy wolny termin a teraz ROBIMY DODATKOWY KONCERT JIMEK/MIUOSH/NOSPR", Łatwiej odcinać kupony od fajnych pomysłów, ale nie mam wątpliwości, że talent brzmieniowy Radzimira Dębskiego zasługuje na nowe ekscytujące doznania - a może nawet doczekamy się dobrych melodii?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz