Phoenix - Lisztomania
Tak w ogóle to tego miało tu nie być. Zdaję sobie sprawę, że lekko faworyzuję tutaj Phoenix, ale wydało mi się nie fair nie zamieszczać singla, którego od piątku słucham cały czas. Nie mam więc olśniewającej formy opisania tego kawałka, podobno tytułowy Liszt to "jakiś" wybitny artysta. Ciekawe może być także to, że taki fajny bardzo śpiewny akcent wokalista zawdzięcza temu, że zespół pochodzi z Francji. A największa moc narasta gdzieś w 2:40 min zaskakująco fajnego (nieoficjalnego) teledysku. Czy można jakoś wyrafinowanie opisywać indie gitarowe single? :)
Phoenix - 1901
Dla tego właśnie singla chciałem napisać tego posta. Aby pokazać, co się dzieje z rytmem w pierwszych 30 sekundach. Ja rozkminiłem to dopiero niedawno, po jakiś kilku (dziesięciu?) odsłuchach. Jeszcze cwany teledysk do tego. I dlatego warto słuchać alternatywnych zespołów indie, dla takich pomysłów. Rzekłem.
Modest Mouse - Dashboard
Tak, wiem doskonale, że to ta piosenka z TVN-u i ogólnie komercha, że szok. Ale:
1.To Modest Mouse, alternativ jednak, a nie coś jakieś tam. Dojrzewam do stwierdzenia, że ich "The Moon and Antarctica" to jedna z najlepszych płyt dekady.
2. Na gitarze gra i wymyślił riff Johnny Marr. Ten Johnny Marr. Ten sam, który wraz z Morisseyem dzielił rządził ongiś w The Smiths. Więc proszę już nie marudzić, że ściągnąłem to TVN-u ;p
3. Linia melodyczna jest niesamowita. Przypomina jakąś parabolę (sinusoidę?), wznosi się i opada bez chwili wytchnienia czy jakieś przerwy czy pauzy. Cały czas wręcz mknie do przodu i nie zatrzymuje się nawet na moment.
4. Znów podoba mi się akcent wokalu, tym razem hamerykański. To mamrotanie idealnie pasuje do wyżej opisanej sinusoidy ;)
5. Rytm. Tak wspaniały, że pląsały do niego nie mniej wspaniałe gwiazdy TVN-u. Nawet Piróg (ten, nad którym się zastanawiano w Bytomiu ;) ).
6. I tak na pewno do ramówki wybrał im to Piotr Metz ;)
Muchy - Państwa Miasta
Niestety, Wielka Tuba nie dysponuje tym kawałkiem w miarę dobrej jakości. A warto, bo "Państwa Miasta" to na pewno czołówka dokonań Much, jeden z najlepszych polskich singli ostatniej dekady. Wielki szacun dla "trójkowych dzieciaków". Perkusja perfekcyjnie nadaje rytm, świetne zgranie gitarzystów, TO wejście w refren, rozwalili. I nawet sympatyczny tekst, nie powiem. Mam nadzieję, że zabrzmi dzisiaj w Carpe Diem (a tak, wybieram się na gig-a, relacja może nawet będzie razem z recką płyty nowej).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz