Koncert Blur na Heineken Opener Festiwalu był dla mnie tak ważnym wydarzeniem, że zdołałem pokonać lenistwo i zrelacjonowałem go dość obszernie w poprzednim wpisie. Nawet bez brytyjskiego zespołu Opener wciąż pozostaje największym polskim festiwalem i w edycji 2013 nareszcie przekonywująco to potwierdził. Każdy z 4 dni miał w Line-upie co najmniej dwóch bardzo poważnych headlinerów. Arctic Monkeys, Nick Cave and the Bad Seeds, The National, czy Queens of the Stone Age to przecież zespoły, które wiele znaczą i mogłyby grać na głównych scenach nawet Glastonbury (nnnno w przypadku Kings of Leon ludzie zagłosowali nogami). Tego właśnie oczekuję od tak drogiego eventu – używam tego słowa dość kąśliwie, bo muzyka nie jest w Gdyni taka najważniejsza. Oczywiście bardzo fajnie, że promuje się min. dobry teatr (rozchodzące się po polu namiotowym songi z Courtney Love Strzępki i Demirskiego pozostaną jednymi z moich najmilszych wspomnień), ale Opener stał się obowiązkowym nadmorskim punktem rozpoczęcia wakacji dla modnej młodzieży i snobistycznych 30-latków. Opener < OFF Festiwal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz