Oficjalne uruchomienie w naszym kraju Spotify - największego serwisu ze streamingową muzyką nie zmieniło mojego życia. Nie wpłynęło na sposób, w jaki korzystam z muzyki, nie sprawiło, że wyrzuciłem płyty za okno, nie męczą mnie w nocy apokaliptyczne wizje Życia w Chmurze, ani nie solidaryzuję się rewolucyjnie z poszkodowanymi artystami. Dla mnie Spotify oznacza wygodę. Płacąc co miesiąc równowartość Hepi Mila mam w zasięgu ręku większość wyobrażalnej mi muzyki, dostępnej bez większych formalności i kombinowania. Być może moja błogość wynika z tego, że słuchanie muzyki z YouTuba jest jakimś przykrym masochizmem - nigdy tego nie zrozumiem. Spotify to gadżet do okładania plejlist, ale dzięki niemu lubię myśleć, że rynek muzyczny w Polsce wreszcie dorósł do zachodniej normalności.
Okolicznościowa plejlista z moimi ulubionymi singlami 2013 roku (żeby nie było tak w ogóle bez podsumowań)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz