background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

wtorek, 18 lutego 2014

4/13' : Wearing my sky blue Lacoste





  Justin Timberlake - złote dziecko amerykańskiej popkultury, mające na koncie kilkanaście milionów $, występy w Klubie Myszki Miki, N'sync, epizody w Saturday Night Live i oklaski za aktorstwo w The Social Network chyba w ogóle nie musiał nagrywać tej płyty. I ten niedostępny dla zwykłych śmiertelników styl, niemal zblazowany luz gra na The 20/20 Experience kluczową rolę. Każdy utwór rozciągnięty do 7-8 minut ocieka tu luksusem, ale niewielu mężczyzn na świecie potrafi tak swobodnie nosić smoking. Pawet Sajewicz widzi w JT Franka Siniatrę naszych czasów; ja pokusiłbym się o stwierdzenie, że produkcje Timbalanda są kunsztownie dopieszczone nawet jeszcze bardziej.



Okazuje się, że nie jestem jedynym gościem w Europie, który chce być jak Justin Timberlake. Podobną stylówę obrał także niejaki Alex Turner. Wyraźnie było to widać podczas koncertu jego Arctic Monkeys na Openerze. Dotychczas zwykłe brytyjskie chłopaki, a teraz? Nawet gitarzysta zapięty jest pod gustownym krawatem, ogromne AM ułożone z lamp zdjętych z jakiegoś rewiowego afisza i dopełniająca ten przesadny obraz kula dyskotekowa. Muszę przyznać, że dzięki odpowiedniej dawce ironii, z eleganckim wizerunkiem bardzo im do twarzy. AM to faktycznie ich najlepsze wydawnictwo od czasów debiutu, a w Knee Socks naturalnie podejmują dwuznaczne bieliźniane wątki Jarvisa Cockera, które spiżowy zaśpiew Josha Homme'a zamienia w najlepszy i najgorętszy moment 2013 roku. Trzeba tu zgodzić się z Anną Gacek - już dawno rock nie był tak seksowny.

1 komentarz: