- David, who shall we invite to the wedding?
- Bono. Ono. Eno.
- I love you, you unstoppable conceptual bastard.
Tematem najnowszego mixtejpa jest name-dropping, czyli rzucanie sławnymi nazwiskami. Niekoniecznie na lewo i prawo - czasami nadaje potrzebny klimat całości, jak u Gorillaz czy Modest Mouse. Nowojorskie prywatki z francuskim duetem electro są już elementem założycielskim niedoścignionego stylu Jamesa Murphyego. Czasami chodzi o postaci fikcyjne - mitycznego podróżnika po współczesnych imprezach, czy najbardziej frapujący na świecie uśmiech. Klasyczna postać ze snu Paula McCartneya stoi u boku słynnej pisarki, a Bono znowu oddaje hołdy wielkim tego świata. Świetnie podsumowało tą zgrywę Kumka Olik demonstracyjnie dekonstrując motywy szpanowania najbardziej cool i hip osobami w muzyce alternatywnej. Ale najczęściej chodzi zwyczajnie o fanowski entuzjazm jak ten Davida Bowiego, czy Tomek Makowiecki przyznający, że on też jara się śpiewającymi laskami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz