Sister Wood
Moico Enjoy Music
19.11.2015
Szklarnia
Internacjonalna historia Sister Wood przypomina trochę metryczki zespołu Tres B. Tam też mieliśmy polskiego muzyka, który ściągnął do środka Europy swoich zagranicznych przyjaciół. Dla sióstr Wood takim kimś był perkusista Łukasz Moskal (grający też z Nosowską). Czynnik piękna basistki Tres B. Misi Furtak zostaje analogicznie zachowany nawet w dwóch osobach - pochodzących z Anglii Sarah i Rachel. Śpiewające rodzeństwo jest teraz "rising star in Poland" z entuzjazmem koncertując i zapoznając się z polską publicznością. Muzyczna aklimatyzacja zakończyła się chyba sukcesem, skoro porównania do innych wykonawców biegną u mnie tylko rodzimym torem.
Przede wszystkim do Julii Marcell - miałem wrażenie, że na środku sceny ustawiono lustro, w którym przeglądały się oba wizerunki z lirycznych początków kariery polsko - berlińskiej artystki. Po jednej stronie skromne pianino wybijające cząstki akordów, a po drugiej ornamenty skrzypiec dodające kolejną warstwę urokliwej mgiełki (no szkoda, że Julia nie ma siostry). Dodatek bębnów już wyraźnie odnosił się do nowej Marcell z Sentiments - narastające chórki These words do złudzenia przywoływały Halflife. To w ogóle bardzo ciekawe autorskie połączenie Sister Wood - eteryczne damskie głosy i głośna, garażowa perkusja; trochę z konieczności małej sali Szklarni. Bębniąca jak u muzycznej siostry wspomnianej Julii Marcell, Izoldy Sorenson (Cosovel). Grały przecież kiedyś ze sobą i tak mogły rozgrywać się na scenie ich charaktery.
Ze względów technicznych sali i technicznych umiejętności pałkera, bębny były faktycznie najbardziej znaczącym instrumentem Sister Wood, narzucając kształt utworów i głębokość brzmienia. Równowaga rytmów jest zasługą Rachel bawiącej się lżejszymi wstawkami (more cowbell!). To dzięki entuzjazmowi dziewczyn przyciężka być może perkusja zyskiwała takiej swobody, że miejscami mogłaby zagrać w tanecznym singlu Kylie Minogue. Debiutancka płyta sióstr Wood nosi nazwę Language Barriers, ale nie zauważyłem większych różnic w zabawie. A nawet te kulturowe różnice zadziałały w stronę inną niż można by się spodziewać, bo Polacy nie chcieli... śpiewać. Co prawda, klaskali (oczywiście na raz i trzy), ale gorzej z melodią. Może zawstydzeni bezpośredniością prośby od tak ładnych dziewcząt, ale ja na przykład za nic nie chciałem burzyć idealnej harmonii załamujących i wznoszących się głosów panien Wood.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz