Fot: Radek Polak
Machina październik/2010
fragmenty wywiadu przeprowadzonego przez Marcina Staniszewskiego i Jacka Skolimowskiego również z tego numeru
Dziady to konkretny odjazd. To część mojego dzieciństwa, o której przypomniałam sobie całkiem niedawno. Na płycie jest tekst odwołujący się do plemiennych rytuałów, voodooo itd. Przy tej okazji przypomniałam sobie o godach żywiekich - corocznym święcie obchodzonym wyłącznie w moich stronach na przełomie stycznia i lutego. W Zakopanym już tego nie znajdziecie. To bardziej pogański obrządek, który nie ma nic wspólnego z religią katolicką. Rzecz polega na tym, że banda przebierańców w drewnianych maskach i szytych przez siebie strojach idzie ulicą i prezentuje pewien obrządek. To taki polski odpowiednik karnawału w Rio. Każdy z tych dziadów ma swoją rolę. Są dziady przebrane za konie, z ogromnymi łbami z bibuły. Jest również postać Cygana tresujące konie i Macidule, Diabeł, Śmierć, Cyganka i wiele innych. To ciekawe zjawisko, bo z jednej strony górale są bardzo religijnymi ludźmi, a z drugiej - nie widzą nic złego w pogańskich obrządkach.
Dziady mają się do Halloween trochę tak jak żywiecki folk do zachodniego indie. Świetny przykład tego na czym polega regionalny urok Grandy Brodki.
Moim celem była zabawa językiem, a nie prowokacja. W studiu często trafiał mnie szlag, kiedy trzeba było nagrywać teksty po polsku, bo z reguły to gwóźdź do trumny. Wszyscy mówią - zajebisty numer, ale moglibyście go jednak zrobić po angielsku. A przecież w naszym języku jest tyle dwuznacznych słów, metafor i można się nimi bawić do woli. (...) Przede wszystkim chciałam używać jak najwięcej słów, które wyszły z obiegu i bawić się archaizmami. "Porachuję kości", "cni mi się do niego", "granda" - dziś nikt już ich nie używa. A ja je lubię, mają dla mnie podwójnie ciepłe znaczenie.
Nie podejmę się takiego sądu o muzyce, ale w słowach Granda jest moją ulubioną płytą w języku polskim. W ogóle, wszech czasów. Więcej pisałem o tym już dawno temu, ale właśnie z powodów, o których powiedziała sama Autorka. A w pisaniu tych kongenialnych liryków pomagali jej dwaj najciekawsi tekściarze młodego pokolenia - Radek Łukasiewicz z Pustek i Jacek Szymkiewicz, czyli Budyń z legendarnego Pogodna.
Na początku miałam ambicję, żeby wszystkie teksty napisać sama. Wydawało mi się to bardzo proste. Miałam notatki, ale one bardziej przypominały rymowanki niż coś, co można zaśpiewać. Potrzebowałam ludzi, którzy mogliby mi pomóc włożyć je w piosenki i osiągnąć pewien rodzaj absurdu i zabawy słowem, więc zwróciłam się do Radka i Budynia. Długie godziny dyskutowałam z nimi na temat tego, o czym mają być poszczególne utwory, co będzie w zwrotce, a co wyjaźni się w refrenie. Miałam niesamowite szczęście, że się zgodzili. Obawiałam się, że jak się zwrócę do osób, które działają w alternatywie, to mnie wyśmieją albo powiedzą "weź, spadaj, mała".
Z tej okazji moje osobiste, ulubione, TOP 10 cytatów z Grandy (kolejność losowa)
"Cni mi się do niego"
"Wstążki, czaszki, proszki / szarfy, chusty, broszki"
"Zbliżysz się o krok / porachuję kości"
"Wodzisz za mną wzrokiem / czterogłowym smokiem"
"Nie polubię cię / Twej koszuli pstrości"
"Permanentnym tuszem bądź / w czerwieni do twarzy mi"
"Dotknij uszczyp ugryź pośliń / mus z twoich ust"
"Gdzieś za rzeką drugi, trzeci most / Rzędy skaryszewskich drzew"
"Znów burzą we mnie krew / wygodnickie lęki"
"jak dziką zwierzynę / co kruszeje Żywcem"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz