background
Testowy blog
  • Last
  • Facebook
  • Twitter
  • RSS

czwartek, 11 stycznia 2018

Feel the party to my bones



Everybody's singing the same song
It goes "tonight, tonight, tonight, tonight, tonight, tonight"
I never realized these artists thought so much about dying

Jest bardzo prawdopodobne, że James Murphy wrócił z muzycznej emerytury tylko po to, aby nagrać ten trójwers - cała persona lidera LCD Sounsystem zbudowana jest w końcu na motywie przemijania.
Zaczynając od wydanego w 2005 roku singla Loosing my edge, manifestu muzycznego znawcy konfrontującego się z odejściem pewnej epoki popkultury, po American Dream, wydany w 2017 roku czwarty album nowojorskiego zespołu. 
Powracając po kilkuletniej przerwie i spektakularnym pożegnaniu z publicznością Murphy starał się udowodnić słuchaczom, że nie jest to "odcinanie kuponów - tylko bus pełen starych nauczycieli powracających z przerwy z nową muzyką na tym samym dziwnym efekcie, starających się grać jeszcze głośniej niż wszyscy inni".

W jak zawsze cudownie osobistym tonie wiadomości na facebooku James pisał także także, że "przecież nigdy nie byliśmy szczupli i młodzi; a na pewno ja nie byłem. To co zawsze dzieje się z powracającymi zespołami - nie są tak naprawdę grubsi, ale bardziej ciężcy. Miałem to szczęście założyć zespół będąc już starym i grubym, więc nie grożą nam komentarze "zobacz jacy młodzi kiedyś byli!". Integralną częścią stylu LCD Soundystem jest bowiem ściganie się z własnymi ograniczeniami fizycznymi, gdy starszy siwiejący pan tańczy do grubych bitów.



Świadomość własnego wieku i problemów z nim związanych łączy Murphy'ego z Lorde, 21-letnią nowozelandzką wokalistką, która w tym samym 2017 roku wydała swoją drugą płytę. Album nazywa się Melodrama i jakkolwiek banalny, czy ckliwy może wydawać się ten tytuł, jest on niezwykle trafny i stanowi ramę dla całej opowieści o wyrastaniu z bycia nastolatką na coraz bardziej gwiazdorskich imprezach. Razem z Lorde śledzimy szumne hymny młodości; dawno temu pisałem w ten sposób o We are young grupy fun. i faktycznie - były członek tego zespołu Jack Antonoff jest producentem i współtwórcą Melodramy. : "Megaphone to my chest" "Melodrama forever", "What we do, when we sober", "Supercut of us", "Homemade Dynamite". 
Szczególnie rozczulają wyciszone, mniejsze wersje tych młodzieńczych ballad, gdy Lorde ubrana w długą białą suknię gra akustyczne wersje piosenek wśród gotyckich świec. Ciepłe dęciaki i pulsowanie werbla zapewniają sypialnianą intymność w miejsce programowania bitów.

Sobbing among vintage synthesisers

Epicka perspektywa tego jednego zdania z recenzji filmu o pożegnalnym koncercie LCD Soundsystem w Madison Square Garden (oczywiście w magazynie The New Yorker) mówi wszystko o emocjonalnym ładunku pożegnania  Jamesa Murphy'ego ze sceną w 2011 roku. Rozterki frontmana i rozstania z instrumentami można zobaczyć w dokumencie Shut up and play the hits, który dla wielu fanów stał się ich własną pamiątką imprezowego miasta. Ze względu na budującą się dopiero legendę i sentymenty publiczności, zmartwychwstanie LCD po pięciu latach nie było dla Jamesa takim łatwym zadaniem, bo jednak w pewnym wieku trudno już wstać z fotela i gonić za przebojami. 



Wspomniane Tonite bierze się za bary z nieuchronną codziennością piątej dekady życia. Co prawda cała pierwsza część utworu mówi o śmierci i przemijaniu ("but truth be told we all have the same end"), ale później imprezowe doświadczenia dwóch pokoleń łączą się za sprawą - oczywiście - technologii komórkowej. "You know very well the dialect of negation" #untexting #unfriending.  Oczywiście dobrze znamy narzekanie na ulotną naturę takich relacji, ale wszyscy żyjemy w tym samym smartfonowym uniwersum i musimy nauczyć się jego języka.

"But out of the little rooms and onto the streets
You've lost your internet and we've lost our memory"

Brak Internetu stał się problemem granicznym wspólnym zarówno dla młokosów, jak i seniorów. Obie grupy imprezowiczów potrzebują google maps tak samo mocno: do znalezienia dobrego klubu, lub - jak w przypadku narratora - zapomnianej drogi do niego. Rownież podobnie wszyscy muszą dbać o swoją personę w social mediach.

"We had a paper trail that led to our secrets
But embarrassing pictures have now all been deleted
By versions of selves that we thought were the best ones
'Till versions of versions of others repeating"

Wszyscy chcą słuchać dobrych piosenek i wszyscy chcą być jak najbardziej cool: w zależności od wieku dochodzą tylko do tego w trochę inny sposób. Kiedyś papierowe zdjęcia przypominały o szaleństwach poprzedniej nocy i trzeba było pozbywać się dowodów rzeczowych, podczas gdy teraz wystarczy wykasować fotkę z pamięci telefonu. Kreacja profilu społecznościowego staje się dużo łatwiejsza, gdy nakładamy na siebie kolejne wersje uaktualnień i filtrów. (jeszcze łatwiejsza niż sprzedanie gitar i kupno stołów didżejskich).




(okej, real talk: wersja od Setha Meyersa jest zdecydowanie najlepszą wersją tej piosenki. Żadnych nadprodukcji, żadnych autotune'ów, żadnych zbędnych bombastycznych syntezatorów. Tylko pianino, chór nastolatków w adidasach i Lorde okryta ciepłym światłem, które pokazuje ją jako wielką gwiazdą z bardziej klasycznych czasów. I trochę nie wie co z tym zrobić, trochę zbyt nerowo wpatruje się w kamerę i to jest prawdziwe).

Album Lorde zamyka utwór, pod którym mógłby podpisać się James Murphy - w końcu tak jak Tonite mówi o umieraniu każdej imprezowej nocy. "Every night / I live and die".  Perfect Places to hymn do młodości, do tego krótkiego ekstatycznego momentu, gdy wreszcie znalazło się dobry klub i dobrych ludzi; ale poszczególne linijki odnoszą się do obu grup wiekowych.

"Cause we are young /old/, and we're ashamed"

Ponoć mówi się, że życie jest jak podkowa - puste w środku i ciężkie na obu końcach. Tutaj wyraża się to w niezręczności bycia na imprezie: Lorde jest zażenowana swoim niewielkim stażem na parkiecie i tak samo jak w drugą stronę James Murphy jest zażenowany swoim posuniętym wiekiem. Ale czy ma to przeszkadzać w dobrej zabawie? Odzywa się figlarna cześć natury Lorde i mówi: otóż nie.

"I hate the headlines and the weather / but when we dancing I'm alright."

Klub jest ucieczką od fizycznych bolączek w równie namacalne doznania. W podobny sposób liryki Jamesa Murphy'ego równie dobrze pasują do moich pierwszych zderzeń ze śmiertelnością, gdy jechałem na Openera bez pracy i ze złamanym nosem. Ale dziwne i niezręczne tańce to specjalność młodej Elli Yelich-O'Connor. Właśnie totalnie na przekór obowiązującym zasadom i dance code'om wpada w dziwną fazkę. Serio, kamera jak najbardziej świadomie towarzyszy jej ekspresjom w teledysku do Green Light, a gdy choroba nie pozwoliła Lorde zaśpiewać na gali MTV, ta naprędce stworzyła niemy układ taneczny, jakby stworzony na fanowskie tumbrly.  

Łączy ich brak kompleksów w zabawie i łączą ich inspiracje. Oboje w tekście "All of our heroes fading" mogą pomyśleć o tej samej osobie Davida Bowiego. Lorda wykonywała jego Life on Mars jako hołd na Brit Awards, zmarły artysta był jej fanem, a James Murphy mógł produkować jego ostatni album, do czego przyznał się dopiero niedawno.
 Poznając emocje i historie osób w innym wieku niż nasz - czy będzie to Bowie, czy Murphy, muzyka daje nam szerszą perspektywę życiową, bo możemy czerpać z doświadczeń różnych ludzi: jeśli Lorde wydała ważną, pełną emocji płytę, nie będę przejmować się jej młodym wiekiem. Jeśli James chce tańczyć do swojego przemijania, proszę bardzo. Jeśli podoba mi się radosny pop, nie zawaham się skakać do jego nastoletniego pulsu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz