Amerykańska pisarka Molly Knight opublikowała wczoraj na twitterze opowieść o tym jak David Bowie stworzył zespół Arcade Fire:
ok I have a David Bowie story
Right after the Arcade Fire released Funeral they played a gig at Webster Hall that was so DIY they were selling their own merch
at a little table in the front and Win Butler was giving his number out to every blogger and aspiring blogger who said they liked the music
(I called the number the next day and it went to voicemail and it was Win's voice saying "Hi! You've reached Arcade Fire and hung up)
Anyway that's how early it was in that band's history. And I felt pretty #smug for seeing one of their first NYC gigs and knowing
they were going to blow up even tho I didn't really know any of their songs.
I was by myself. There were a lot of tall dudes on the floor so I went to the balcony for a better view.
Concert gets going. There was this older dude, also by himself, standing five feet away signing every word to every song.
I realize it is David Fucking Bowie,
I spend the next two hours watching him sing Arcade Fire songs and Talking Heads covers.
He was just standing there singing in jeans and a t-shirt. Looking like your cool uncle but way more handsome.
I think maybe only one or two people noticed him. Someone creeped a blurry pic that wound up on Brooklyn Vegan, but that was it.
Anyway, I spent two hours running through what I would say to him when the show was over. And I had my chance but I wussed out.
The next day I went to Tower Records on Lafayette to buy the CD. The guy told me they were sold out. "Bowie bought them all."
I didn't know that he lived a block away on Lafayette below Houston, I read later in Rolling Stone that he gifted copies to all his friends.
Bowie was just like, OK, I am going to make this weird little Canadian band happen. And he did.
I see so many established writers and artists behave like selfish brats to kids coming up. Like there isn't enough space for all of us.
When the opposite is true. The more artists you help champion the more space you help create.
I love you David Bowie. ok that's all. carry on.
Przytoczyłem historię w całości i w oryginale, bo jest naprawdę uroczo napisana. Właściwie to nie do końca wiadomo, czy wydarzała się naprawdę - magiczny numer na automatyczną sekretarkę Wina Butlera, czy minięcie się w drzwiach z Davidem Bowie wychodzącym ze sklepu z naręczem płyt. Nic nie szkodzi, to tylko dodaje uroku nowojorskiej baśni o dobrym muzycznym dziadku pomagającym utalentowanemu rodzeństwu (i kuzynostwu).
Prawdą jest, że Bowie był pierwszym wielkim fanem rodzinnego kanadyjskiego zespołu i trudno przecenić jego faktyczny wkład w pokazanie ich światu. Jednym z ostatnich występów na żywo Davida okazała się gala Fashion Rocks gdzie razem z Arcade Fire wykonał ich Wake up i własne Five years. Spójrzcie tylko na nich, trudno o szczęśliwszych muzykantów.
Po śmierci Bowiego Win Butler napisał, że nie tylko stworzył świat, w którym jego zespół mógł istnieć, ale również zaprosił ich do niego z grace and warmth. Cały czas nad nimi czuwał - także twórczo, bo dorzucił swoje trzy grosze do powstania ostatniego albumu Kanadyjczyków.Usłyszawszy piosenkę Reflektor zagroził, że jak szybko jej nie wydadzą, ukradnie ją dla siebie - po czym dograł chórki do tego utworu. Tak jak 40 lat wcześniej John Lennon podrzucił mu Fame, pierwszy singiel Bowiego na amerykańskiej liście przebojów, tak teraz David włączył się do najlepszej (okej, na pewno najdojrzalszej) płyty Arcade Fire.
Kanadyjscy wychowankowie uczcili pamięć mentora w najlepszy możliwy sposób - organizując wielką paradę "Pretty things" pod hasłem "Dress in your best Bowie outfit or something more strange". Uliczne parady z towarzystwem orkiestry dętej to tradycja w Nowym Orleanie, gdzie odbyła się cała impreza. "Bowie chciałby, żebyśmy świętowali w ten sposób. Z teatrem, tradycją i muzyką. Chciałby wyrwać ludzi do tańczenia na ulicy".
Jest coś bardzo ciepłego w myśli, że David Bowie zrobił wszystkie nasze ulubione płyty, tylko dopiero musimy to ogarnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz